Nawet nie pozwolił mi się bronić, zaatakował
znienacka, nie pytając o to, czy w ogóle chcę walczyć. WIRUS.
Wstrętne wirusisko mnie dopadło i wpędziło do łóżka na 3 pełne
dni. A tu konkurs kulinarny miał się dziś rozpocząć, posta miałam
ładnego napisać o Yard Sale Cracow, szkolenie miałam mieć z
Dziewczynami... No cóż, trzeba mu było stawić czoła!
Od dawna nie stosuję żadnych
preparatów kupowanych w aptekach (z małym wyjątkiem – gdy
złamałam rękę, trudno było znieść ból w pierwszym
tygodniu...) Ciężko nazywać je bowiem „lekarstwami”, bo leczyć to
one na pewno nie potrafią, a jedynie omamiają mózg, że niby ciało
zdrowe. Mam rację? Zabiją objawy, a nie przyczyny. Więc więcej szkody niż pożytku by mi te syntetyki narobiły. :-)
Lyda leczy się naturalnymi metodami
;-) a i o ziołolecznictwo zahaczyłam, o aromaterapię, o imbir
świeży, a nie z torebki, no i naturalne suplementy i kremy.
Wyobraźcie sobie sytuację, gdy nie
możecie pracować, czytać, a nawet myśleć. Wasz umysł jest w
stanie tylko przyjmować „trudne sprawy” i ewentualnie „w-11”
oglądane jednym okiem, bo drugie drzemie... MASAKRA. Też tak czasem
macie??
Objawy: Gorączka, zatkany nos, ból i
suchość gardła, ból ucha, bóle mięśni (w szczególności
nogi), senność.
Przyczyna: Niedbałość o siebie,
przemęczenie, brak regularnych posiłków w ostatnim czasie.
Ee przyznałam się...
Kuracja:
- Okseen – 15 kapsułek – naturalny antybiotyk
- 1 łyżka soli z Morza Martwego + 1 szklanka ciepłej wody – okłady na stopy i kark
- 1 łyżeczka soli z Morza Martwego + troszeczkę przegotowanej wody + Aromatol + Krem dynamiczny Dr. Nona (zwiększa 5-krotnie działanie Aromatolu) – smarowanie pleców, klatki piersiowej i stóp
- Citrosept (wyciąg z pestek grapefruita) – zalecana dawka to 15 kropel na 200ml wody 3 x dziennie (moja determinacja skłoniła mnie do podwojenia dawki)
- Krem do rąk i paznokci Dr. Nona – smarowanie klatki piersiowej i nosa:-)
- Relaks, dobre jedzonko, zgrzewka wody i Mąż do smarowania pleców :-)
Najgorsze były dwa pierwsze dni –
całymi dniami spałam, a noc była z kolei koszmarem na jawie. W
trzecim dniu gorączki już nie miałam, jednak cały organizm był
bardzo słaby, katar wciąż utrudniał mi oddychanie. Czwarty dzień
to już uśmiech na twarzy i logiczne rozumowanie (+ katar).
Pozwoliłam sobie nawet na mały spacer i grzane wino z bakaliami...
pycha (oczywiście dla osób od 18. roku życia). Piąty dzień
to dziś :-) - przerażona niską temperaturą w MELASIE jestem w
pracy od 16. Do zdrowia w pełni jeszcze nie wróciłam i leczenie
kontynuuję, jednak obowiązki wzywają :-)
P.S. Kurację przeprowadziłam według
zaleceń naszej Pani Dietetyk, która dodatkowo zabroniła mi jeść
cytrusów – wychładzają organizm.
Zdrowia Wam życzę!
I obyście nie musieli przymusowo leżeć
w łóżkach :-)
aa no i obiecuję mocne postanowienie
poprawy, bo co to za MeLaski bez jednej Laski ;-);-)
no, no... do kontaktów z ludzmi trzeba być super-silnym. jeszcze w czasie choroby polecam duzo snu. a na sezon, który mamy obecnie: ciepłe jedzonko... nie mam pojęcia jak ci na "raw" są w stanie przetrwać zimę...powodzenia!
OdpowiedzUsuńJa celebrytką bynajmniej nie jestem ;-) a takie preparaty mam w swojej apteczce na co dzień, są mega wydajne i starczą na nie jedną jeszcze chorobę (oby nie moją ;-))
OdpowiedzUsuńKażdy ma swoje sposoby - chętnie dowiem się jakie i może skorzystam następnym razem :-)
Pozdrawiam