Poza tym koniec starego i początek nowego, stanowi dobry moment na analizę, przemyślenia, o czym zapominamy na co dzień, goniąc nie wiem za czym. Tiaa... Postanowienia, których wprowadzenie chciałabym polecić, to małe rewolucje stylowo-życiowe. Małe, malutkie wręcz, banalne, oczywiste, nic prostszego być nie może. Zatem, kto z czytających ten tekst nie chce być zdrowy? Kto nie chce mieć full energii? Kto nie chce mieć dobrego samopoczucia dzień w dzień, noc w noc? Kto nie chce, by jego ciało bez problemu przebiegło 10 kilosów? Ja chcę. Od razu mówię, że chcę, choć nie myślcie sobie, że taka jestem uchachana od rana do wieczora codziennie, bo mam też swoje humorki; wolałabym ich oczywiście unikać, ale człowiek to skomplikowany stwór jest, któremu ciężko do podświadomości i świadomości coś wbić. Ale ja spróbuję, co by samej sobie po-utrwalać i odświeżyć pewne informacje.
Pragnę zdrowia. Takiego, który dawałby mi kopa codziennie w tyłek, żeby wstać wcześnie, bo od nadmiaru energii już nie mogłabym wyleżeć pod cieplutką kołdrą. W tym momencie, mogę powiedzieć, że jestem zdrowa, co normalnie rozumiemy jako stan bez choroby, czyli kataru nie mam, kaszel mi nie dokucza, nic grubszego chyba w środku się nie tworzy. Zdrowie jednak jest dla mnie czymś więcej. Jest stanem spokoju, harmonii, radości, wewnątrz i na zewnątrz, jest stanem pełnego fizycznego i psychicznego dobrego samopoczucia. Gdy się zacznie rozkładać na czynniki pierwsze Z-D-R-O-W-I-E, to mogłoby się okazać, że niewielu z nas może się taką pełnią sił pochwalić. Zdrowie to wyraz Miłości do samego siebie. Dlatego pytam siebie, czy to co, co akurat spożywam mi służy. Człowiek żyje po to, by być szczęśliwym i jedzenie tego, co sprawia nam przyjemność można by uznać za wyraz swego rodzaju hedonizmu i troski o własne zdrowie psychiczne. Bo jakże często słyszymy, by sobie nie odmawiać tego czy tamtego. "Ty to możesz, Ty nie przytyjesz, Tobie nie zaszkodzi." A jeśli moje odmawianie sobie czegoś, mimo mojej wielkiej ochoty by to zjeść, jest jak najbardziej słuszne, bo nie tylko jest to dbałość o własne ciało, ale również zwycięstwo tej dobrej strony charakteru nad tą złą? Dziś o zdrowiu bardziej fizycznym, jednak gdy z nim jest wszystko O.K. to czyż pozytywnie nie wpływa na zdrowie psychiczne? Cóż, nie da się tego rozdzielić, choćbym nie wiem jak bardzo się starała.
Zmiana.
Odwiedza mnie Pani, schorowana, to znaczy wiele w swoim różnych chorób przeżyła, wiek 71 lat (na oko dałabym Jej 10 lat mniej). Robi zakupy opowiadając mi, że jest na emeryturze, że leczy się u bioenergoterapeutów, lekarzy medycyny naturalnej, ćwiczy jogę, je zdrowo... Z ogromną przyjemnością tej Pani słuchałam i w sercu jakoś mi tak ciepło się zrobiło i radość mnie ogarnęła, że tak ludzie siebie dobrze traktują. Ale wiecie co? Pani powiedziała jedną bardzo mądrą rzecz. Że żałuje, że dopiero jako Seniorka uświadomiła sobie, jakie to wszystko jest ważne, że tak późno zaczęła swoją przygodę z jogą, ze zdrowym jedzeniem, z naturalnym leczeniem. Mój komentarz brzmiał: "Lepiej późno, niż wcale", ale ta Pani miała oczywistą rację. Za późno się budzimy. Żyjemy, jakby nie było, we wspaniałych czasach pod względem dostępu do informacji. Niestety, info, które serwują media to jedna wielka papka nasycona negatywnym przekazem (nie bez celu of course), ale mamy prawo wyboru. Nie musimy oglądać tv, nie musimy śledzić portali informacyjnych. Za to możemy czytać to, co nas interesuje, oglądać filmy, słuchać wywiadów, możemy czerpać wiedzę z nieograniczonych źródeł. Wystarczy chcieć. Wiedza leży na ulicy, wystarczy sięgnąć po nią ręką. Teraz mam lat 25, do 70 zostało mi 45, a zatem mam prawie pół wieku na to by się opamiętać i zacząć żyć naprawdę z UWZGLĘDNIENIEM PRAWDZIWEGO DBANIA O SAMĄ SIEBIE. To, co chcę powiedzieć, to to, by ową zmianę wprowadzić jak najwcześniej. Już teraz, dziś, w tej chwili. Nie czekajmy. Nie marnujmy czasu. Codziennie możemy wpaść pod koła pędzącego samochodu. Codziennie jest dobry moment na to, by zacząć myśleć samodzielnie. Walczysz o prawa zwierząt? Troszczysz się o bezdomnych? Jesteś wolontariuszem w domu opieki społecznej? Oddajesz 10% na cele charytatywne? Wszystko pięknie! Ale czy tak samo dbasz o samego siebie? Ja jestem na pierwszym miejscu. To nie wyraz egocentryzmu, a zdrowego myślenia.
Najlepsze jedzenie, aktywny tryb życia, prawidłowe oddychanie - tego nam wszystkim potrzeba. Kiedyś nie trzeba było o tym nic pisać, ludzie wiedzieli o tym, było to naturalnym sposobem życia. Każdy miał swój ogródek, w którym hodował warzywa, każdy miał swój sad, każdy musiał sam o to dbać, własnymi ręcami plewić. Wtedy jeszcze żaden mądrala nie wpadł na wyprodukowanie śmiercionośnych (zatrucie organizmów syfami zjadanymi z żywnością jest jedną z przyczyn plagi nowotworów) substancji chemicznych, którymi teraz masowo pryska się wszystkie rośliny. W lato na wsi, niedaleko Krakowa, bywają dni, że nie da się wyjść z domu, tak śmierdzi tym dziadostwem. No bo teraz liczy się tylko więcej, więcej, więcej, nie liczy się jakość.
Obalę kilka mitów:
1) nie mam pieniędzy na zdrową żywność - najłatwiej tak powiedzieć, mam na nową bluzę za 200 zł, mam na wczasy w Hiszpanii, ale nie mam na to, by dziecku kupić zdrowe jedzenie. Nie widzicie w tym absurdu? Nie będę bajek opowiadać, że w sklepach ze zdrową żywnością wszystko kosztuje tyle samo, co w marketach, bo tak nie jest. Jest drożej, czasem dużo drożej. Wszystko rozchodzi się o planowanie zakupów, o wartościowanie, o to na ile zależy nam na samych sobie. Wchodząc do marketu pakujesz do wózka ile wejdzie, kupujesz oczami, magazynujesz, bo Ci się wydaje, że zjesz, a potem wyrzucasz do kosza na śmieci. Robiąc zakupy eko, kupujesz produkty te, których rzeczywiście potrzebujesz, które wiesz, że zużyjesz. Kupujesz drożej = bardziej szanujesz. Nie potrzebujemy na co dzień jakiś wymyślnych posiłków, potrzebujemy prostego, ale pożywnego jedzenia, które dostarcza nam związków odżywczych. Jedzenie z marketu takich nie posiada.
2) nie mam dostępu do sklepu ze zdrową żywnością - bla, bla, bla, a sklep internetowy to co? U nas przesyłka kosztuje 16,50 zł. Nie wychodzisz z domu, wybierasz co potrzebujesz, jesteś w stałym kontakcie z nami. Przeliczałeś, ile kosztuje dojazd po zakupy samochodem? Wlicz w to benzynę, opłatę za parking, czas, który musisz na to przeznaczyć. Czy nie opłaca się zamawiać przez internet?
3) nie ma tak naprawdę ekologicznych warzyw i owoców - najlepszą obroną jest atak! Są warzywa i owoce bio, potwierdzają to certyfikaty. Mało, prawda? Mamy Klientów, którzy są uczuleni na pestycydy, zjadając coś konwencjonalnego, cierpią bardzo, mają bóle, wymioty... Zjadając kupione warzywa u nas, nie mają żadnych objawów, poza dobrym samopoczuciem.
4) jem dużo warzyw i owoców lub jem same warzywa i owoce - uwaga, warzywa i owoce z marketu mają o wiele mniej związków odżywczych niż te z upraw ekologicznych. A jednocześnie dostarczają tablicy Mendelejewa. Smacznego.
Nie jestem ortodoksyjna. Nie jem w 100% zdrowej żywności, bo musiałabym zawsze wozić ze sobą szamę w pudełeczku. I nie o to chodzi, by dać się zwariować. Chodzi o to, by nie tylko zacząć widzieć różnicę, ale by zacząć wprowadzać w życiu zmiany na lepsze. By nie obudzić się z rakiem.
Wybierz zdrowie.
Wybierz zdrowe jedzenie, wybierz aktywność fizyczną, wybierz tak, byś za 50 lat jeździł na wycieczki po całym świecie, a w sylwestra mógł przetańczyć całą noc.
Wybieram zdrowie. Wybieram siebie.
Pozdrawiam ciepło.
L.
P.S. "Świat jest taki, jakim go tworzymy Ty i ja"
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz