Kilka miesięcy temu w głowach dwóch współwłaścicielek „MELASY” powstał pomysł na założenie biznesu proekologiczno-wegetariańskiego.
Ułożyły biznesplan, obmyśliły konkretne działania, których musiały się podjąć, żeby osiągnąć swój cel. Jednak marzenie, aby mogło się zmaterializować potrzebowało duuużego wkładu finansowego. Oczywiście, to je absolutnie nie zniechęciło i każdego dnia afirmowały, że ich plan jest już urzeczywistniony. Tak minął jakiś czas... a ich prośby zostały wysłuchane. :-)
Dokładnie 12. stycznia tego roku znalazłyśmy ogłoszenie o możliwości przejęcia sklepu ekologicznego. Jak można się domyślić, od razu na skrzydłach poleciałyśmy na Dietla 45, żeby obejrzeć lokal, zobaczyć wnętrze, poznać właściciela. Zdjęcia z tej wizyty możecie zobaczyć niżej. Wrażenia były bardzo pozytywne. Byłyśmy wręcz oczarowane tym miejscem. Lada to stary stół, na której stoi lampka, półki to kredensy retro i przerobione ławeczki. Na ścianach są powieszone śliczne obrazki. Warzywa trzymane w wiklinowych koszykach... Po prostu sklepik z całą pewnością nie bez-osobowy. Zachwycone tym urokliwym miejscem, jednocześnie byłyśmy rozczarowane, że nie będziemy w stanie zorganizować odpowiedniej sumy w tak krótkim czasie. Negocjacje trwały dwa tygodnie, w czasie których raz byłyśmy zdecydowane na kupno, a raz przerażone tym, co taka decyzja niesie ze sobą. Zwłaszcza jedna z nas, ciągle się wahała i zmieniała zdanie :-) ale to tylko dlatego, że po chwili przypływu emocji odzywał się zdrowy rozsądek. Drugiej natomiast cały czas intuicja podpowiadała, że to niepowtarzalna okazja. Miała rację. Udało się! Mamy klucze i niedzielne popołudnie spędziłyśmy na omawianiu spraw biznesowych już w naszym cudownym sklepie.
Pierwsze konkretne kroki w celu rozpoczęcia działalności, musiałyśmy postawić w Urzędzie Miasta w Krakowie przy ul. Wielickiej. Przemarznięte i przejęte sytuacją dotarłyśmy na magiczne trzecie piętro. Wydrukowałyśmy numerek i czekałyśmy grzecznie w kolejce. Przed nami, o godzinie 9 rano ! było prawie 30 osób. Przez pierwsze 15 minut jedna z nas, nakierowywana przez drugą, próbowała bez użycia lusterka zmyć rozmazany tusz wokół oczu, było zatem dosyć zabawnie. W końcu jest, na wyświetlaczu pojawił się szczęśliwy numerek 549 :-) Pani w okienku była przemiła, jednak zadawała bardzo trudne pytania. Kiedy przebrnęłyśmy przez wpisy do CEIDG, poszłyśmy po wniosek do pokoju 315, żeby jako spółka cywilna otrzymać REGON. Uzupełniałyśmy ten druk chyba z godzinę... a wszystko dlatego, że nie miałyśmy pojęcia, jak nazwać naszą firmę. Z tego względu „MELASA” powstała bardzo spontanicznie :-) ale nie żałujemy. Takie decyzje czasem okazują się najlepsze. Potem okienko „ZUS” i zgłoszenie do ubezpieczenia zdrowotnego, a na końcu Urząd Skarbowy przy Grodzkiej i zgłoszenie dotyczące Vatu.
Jesteśmy, działamy, ale chyba wciąż nie wierzymy, że to wszystko dzieje się naprawdę :-)
Ta historyjka to przykład tego, że wiara, serce i ogromne pokłady pozytywnego nastawienia mogą spełnić marzenia.
Nie ma rzeczy niemożliwych!
trzymam kciuki :* napewno się rozkręci i czekam na otwacie !
OdpowiedzUsuńJa również trzymam kciuki!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam właścicielki serdecznie!!
Trzymajcie sie ciepło!!
Dziękujemy bardzo za wsparcie! :)
OdpowiedzUsuń