Nie
wszyscy święta obchodzą, ale dla wszystkich przyszły weekend to czas odpoczynku
i relaksu :-) Zwłaszcza, że podobno od niedzieli ma być coraz cieplej... Jupi!
:-) I na pewno zdecydowana większość z Was, spędzając ten czas z Rodziną,
rozmawiając, ciesząc się, grając w scrabble chciałaby przekąsić coś słodkiego
:-) Czyż nie? Ja na pewno będę miała ochotę na leniuchowanie, zabawę z
Siostrzenicą i regenerację... O tak, tego mi potrzeba... Ale co tu dużo mówić -
ciachom nie odmówię ;-)
Dlatego współpracując z
Zielonym Talerzem, przygotowaliśmy dla Was słodką ofertę... Smakołyki zrobione
są z ekologicznych składników, zwykły cukier został zastąpiony trzcinowym, a
tłuszcz stanowi słynny olej kokosowy ;-) Ceny z plusikami w nawiasach to
dodatkowa opłata, gdybyście Państwo zamiast cukru trzcinowego życzyli sobie
ksylitol.
Mazurek czekoladowy 25 x
25 cm– 65 zł (+ 15 zł) Mazurek kajmakowy 25 x 25 cm – 65 zł (+ 15 zł) Babka cytrynowa z bakaliami–
50 zł (+ 10 zł) Babka waniliowo-kawowa z czekoladą–
50 zł (+ 10 zł)
Tofurnik okrągły 24 cm– 55 zł (+ 10 zł) prostokątny 30 x 23 cm – 65 zł (+ 20 zł)
Smaki: z galaretką i owocami; z czekoladą i bakaliami; z kruszonką i
brzoskwiniami; czekoladowy
Szarlotka okrągła 24 cm– 45 zł (+ 7,5 zł) prostokątna 30 x 23 cm – 55 zł (+ 12 zł)
Smaki: z czekoladą; z lukrem; z cukrem pudrem i kruszonką
Torty 24 cm– 95 zł (+ 22 zł)
Różne smaki i rodzaje (praktycznie dowolny smak i możliwość ozdoby, również w
stylu angielskim)
Kremówki- 4,50 zł (+ 0,6 zł) Muffinki– 5 zł (+ 0,6 zł)
(Czarny Las; Golden Vanillia cupcakes; marchewkowo-korzenne z kremem;
pinacolada i inne) Tartaletki– 6 zł (+ 0,7
zł) (z bitą śmietaną i owocami; z orzechami i kremem)
Pączki– 3,50 zł
Smaki: z marmoladą różaną, lukrem i skórą pomarańczową; z bitą śmietaną,
czekoladą i płatkami migdałowymi;
z toffi, karmelem i orzeszkami; z kremem adwokatowym (bez alkoholu) i cukrem
pudrem
Kulki witariańskie– 3,00 zł Pralinki– 2,50 zł
Smaki: orzechowe; kawowo-"rumowe"; kokosowe z migdałami;
ciasteczkowe; morelowe; daktylowe; białe
ZAMÓWIENIA
PRZYJMUJEMY DO CZWARTKU! TEL.
519 870 329 MAIL:
sklepmelasa@gmail.com
Kraków, 25 marca, godzina
8 rano, mróz, lód, śnieg, a na wieszaku w przedpokoju wiszą zimowe kurtki,
czapki, szaliki i grube rękawiczki. Od razu przychodzą do głowy nieprzyjemne
myśli… „jak ja czuję się okropnie, co za fatalny dzień się zapowiada, znów tak
strasznie zimno, znów muszę ubierać na siebie kilka warstw, znów będę marznąć
na przystanku…” Kurczę, gdzie ta wiosna? Gdzie słońce?
Ciężko wstać, zmobilizować
się do działania, pójść do pracy, nawet takiej, którą się lubi. Czemu pogoda
tak bardzo na nas wpływa? Pamiętacie te kilka dni, kilka?! raptem 3, gdy
temperatura wzrosła do kilkunastu stopni, słońce grzało, ludzie wskoczyli w
letnie kurteczki, a w MELASIE można było wyłączyć piecyk i otworzyć szeroko
drzwi? Oj tęsknimy… W zimie powinniśmy spać :-) jest nam zimno, czujemy się
tacy przytłoczeni, brakuje nam witaminy D (a w tym roku, to już szczególnie –
pobity został rekord w braku dni słonecznych). Nic tylko się zaszyć w ciepłym
łóżeczku i spać z przerwami na lekkie, łatwe i przyjemne filmy.
No tak, cecha narodowa –
NARZEKANIE. Kiedy Polacy przestaną narzekać skończy się świat. Ale z drugiej
strony, jak tu nie narzekać? Ja generalnie nie jestem osobą, która biadoli bez
przyczyny. Raczej staram się widzieć pozytywne strony, skupiać się na dobrych
rzeczach. Poza tym, zawsze powtarzam, że na pogodę nie mamy żadnego wpływu, nie
możemy pstryknąć palcem i będzie 20 stopni. Ale powiem Wam szczerze, że jestem
już bardzo zmęczona tą niekończącą się zimą... Brak weny, trochę lenistwa,
złość, że nie mam nad tym kontroli…
No właśnie! Kontroli nad
zjawiskami atmosferycznymi nie mam, ale mam za to pełną kontrolę nad sobą. Czy
tak naprawdę pogoda może być wymówką? Czy ja mam prawo mówić, że nie piszę
postów, bo nie świeci słońce? Czy to jak się czuję, nie powinno wypływać gdzieś
ze środka mnie? Już się chyba sama w tym pogubiłam. Z jednej strony to tak
lekko przychodzi powiedzieć „nie chce mi się, źle się czuję, bo jest brzydka
pogoda”. Ale z drugiej strony tak sobie myślę, że gdyby mój cały organizm:
psyche i soma, był w harmonii, w równowadze, to powinnam się czuć wspaniale
niezależnie od tego, czy pada deszcz, czy jest 25 stopni. Jak sądzicie?
Oczywiście nie wymagam od
siebie tego, żebym zawsze i wszędzie była pełna energii, pomysłów i miała dużo
siły (choć byłabym zadowolona z takiego stanu rzeczy). Każdy powinien dać sobie
czasem chwilę na lenistwo, odpoczynek, wyciszenie.
Wracając jednak do relacji
ja-pogoda, pogoda-ja, zastanawiam się, co by tu zrobić, by sobie pomóc, by
poczuć wiosnę w sobie. Wysyłając do Was newsletter pisałam ostatnio, że dobre
myśli przyciągają dobre rzeczy i odwrotnie – złe myśli przyciągają złe rzeczy.
Może to ciągłe narzekanie i rozprawianie o pogodzie sprawia, że Pani Zima
sądzi, że my tak bardzo chcemy, żeby została z nami dłużej, że po prostu
spełnia nasze życzenie?
Zatem, żeby nie było, że
ja też dzisiaj tylko marudzę, to napiszę coś pozytywnego! :-)
Po pierwsze musimy wziąć
do ręki długopis i kartkę, napisać na samej górze pytanie:
„Co sprawia mi
przyjemność?”
I wypisać minimum 20
przykładów.
Oto moja lista:
Muzyka – słuchanie, oglądanie klipów.
Koncert/kino
Play station – Def Jam (tak, tak, lubię w to
grać ;))
Ćwiczenia – bieganie, rytuały tybetańskie,
fitness z YouTube.
Wizualizacje wymarzonego mieszkania lub nowych
mebli w MELASIE.
Porządek w mieszkaniu.
Coś słodkiego ;-)
Spędzanie czasu z Rodziną/z Przyjaciółmi
Spacer, park, plener
Jak widzicie, to mogą być
skrajnie różne rzeczy ;-)
Teraz muszę się
zastanowić, co mogę zrobić dla samej siebie w najbliższym czasie… Muzyka – mogę
słuchać jej przez cały czas, na koncercie byłam wczoraj, def jam + masaż – może
uda mi się namówić Męża, ćwiczenia – mogę biegać, skakać, robić pajacyki
codziennie, obiad się właśnie gotuje, śpiew, to pod prysznicem, taniec dziś nie
bardzo… (chociaż do ćwiczeń to można zaliczyć), scrabble – partyjka 30min,
wizualizacje przed snem, porządek w mieszkaniu – gdy wchodzę do łazienki, która
lśni od razu robi mi się przyjemniej, coś słodkiego – zjadłam, do Rodziny jadę
w sobotę… Da się? Da się.
Jeszcze przed godziną
sądziłam, że dzień beznadziejnie się zaczął i beznadziejnie się skończy. Lista
uświadomiła mi, że mogę zrobić co najmniej kilka rzeczy dziś tylko i wyłącznie
dla relaksu. :-) I od razu jakoś lepiej się czuję…
Do dzieła.
P.S. My wiemy, że czasem
jesteśmy niezorganizowane, że coś zawalimy, że Komuś odpowiadamy z opóźnieniem…
Ale wybaczcie nam te wpadki. Jesteśmy tylko dwie, a mamy tyle obowiązków, że
ostatnio zaczęłyśmy się zastanawiać, jak my dajemy sobie z tym wszystkim radę.
Jesteśmy dzielne, ale nie wszystko zawsze wychodzi nam tak jakbyśmy sobie tego
życzyły. Przepraszamy za wtopy, prosimy o wyrozumiałość i dziękujemy, że
jesteście z nami. Taka refleksja mnie naszła…
godz. 11:30, ul. Westerplatte 1/2a
Spotkanie z cyklu Zdrowe Inspiracje pt. „Psychosomatyka, czyli co choroba mówi o Tobie”
Spotkanie poprowadzi Pani dietetyk, doradca do spraw zdrowia i urody, weganka dbającą o zdrowie w każdym jego aspekcie – Agata Cantini-Lipińska. Nasz umysł ma ogromny potencjał! :-) Na pewno słyszeliście o przypadkach, gdy ciężko chora osoba została cudownie wyleczona dzięki swojemu pozytywnemu nastawieniu i głębokiej wierze w wyzdrowienie!
Niestety działa to również w drugą stronę…
Przeziębienie, katar, ból głowy, ale również cukrzyca, otyłość, a nawet nowotwór mogą mieć swoją psychosomatyczną przyczynę… Jeśli chcesz dowiedzieć się:
- jakie myśli mogą wywoływać konkretne choroby,
- jakimi myślami pomóc sobie w szybszym wyleczeniu,
- co zrobić, by na co dzień mieć dobry nastrój, a choroby trzymały się od nas z daleka, koniecznie przyjdź na spotkanie!
MELASA obdaruje swoich Gości upominkami :-) a i od firmy D.N.I. Polska dostaniecie super prezent :-) Proszę o telefoniczne potwierdzenie udziału 519 870 329
DRUGIE:
godz. 17:00 Dworek Białoprądnicki, ul. Papiernicza 2
W Dworku, w czasie spotkania z cyklu „Porozmawiajmy o zdrowiu”, MELASA będzie miała swoje stanowisko, przy którym będzie można spróbować Bombilli lub soku z granatów, ciasteczek od Zielonego Talerza, mieszanki musli i innych smakołyków :-) Gościem specjalnym jest aktorka p. EWA KASPRZYK. Tematem przewodnim spotkania jest zdrowie mężczyzny.
Zapraszamy :-)
P.S. Nie martwcie się – MELASA będzie czynna normalnie od 10-15 ;-)
Międzynarodowy Dzień Walki z Rakiem to nie żaden powód do
świętowania. Bowiem ilość osób chorych stale rośnie, a konwencjonalna medycyna
jest często bezradna. Niestety zwykle nie jest pacjentom zapewniona również właściwa
opieka ze strony psychologów, którzy powinni wzmacniać ich wolę walki oraz
dietetyków, którzy zaleciliby odpowiednie odżywianie.
Liczba zachorowań sama w sobie nie jest według mnie
problemem; problemem jest to, że do tej pory leczy się pacjentów sposobami nie
przynoszącymi oczekiwanych rezultatów, a do tego wyniszczających cały organizm.
Dziś nie chcę pisać o sprawach przygnębiających, o
statystykach, które wywołują dreszcze… Zastanawiałam się, jak ugryźć ten temat
tak, by ostatecznie nadać mu pozytywny wydźwięk. Szukałam inspiracji krążąc
wokół filmu „Cud terapii dr Gersona” i wykładu dr Jerzego Gubernatora –
biochemika Uniwersytetu Wrocławskiego na temat przyczyn powstawania nowotworów.
I tak przyszła mi na myśl Osoba, która Terapię Gersona stosuje w praktyce.
Zastanawiałam się, czy to będzie dla Niej dobre, czy się zgodzi na opowiedzenie
swojej historii większemu gronu, również jak to przez Was będzie przyjęte… i
nagle MELASA dostaje e-maila z prośbą o przekazanie 1% na leczenie tej właśnie
Osoby. :-)
Pani Justyna poprzez swojego dzielnego Męża robi u nas co
tydzień zakupy warzywno-owocowe. Poznaliśmy się na przełomie września i
października. Nie ukrywam, że wcześniej interesowałam się Gersonem, byłam pod
ogromnym wrażeniem rezultatów, jakie pacjenci uzyskują w czasie terapii, więc
możliwość przyczyniania się do kuracji Pani Justyny po przez istnienie MELASY, jest dla mnie osobistym przeżyciem. Gdy otrzymałam materiały z historią choroby, czytałam je na
głos swojemu Chłopakowi z ogromnym poruszeniem.
Nie będę się rozpisywać na temat terapii, ponieważ nie
jestem w tej dziedzinie ani specjalistą ani lekarzem. Aby ją poznać należy
sięgnąć po książkę Charlotte Gerson i Beaty Biszop oraz obejrzeć film „Cud
terapii dr Gersona”. W ogromnym jednak skrócie – według terapii nowotwór to
choroba całego organizmu, której przyczyną jest „zespół wyniszczenia tkanek wynikający z zaburzenia równowagi sodowo –
potasowej na poziomie komórkowym, postępująca toksemia organizmu oraz
permanentny niedobór składników odżywczych”. Tak więc leczenie polega na
przywróceniu organizmu pacjenta do stanu homeostazy, „naprawienie” układu
immunologicznego (ponieważ działający poprawnie nie dopuści do powstania raka),
odpowiednie odżywienie, a to uzyskuje się poprzez detoksykację organizmu i
dostarczenie mu niezbędnych składników. Do tego oczywiście terapia również
podkreśla ważność zadbania o zdrowie psychiczne chorego. Warto zwrócić uwagę na
różnicę: Gerson patrzył na człowieka holistycznie = całościowo, a współczesna
medycyna dzieli go na mnóstwo części i każdą leczy osobno.
„Cud terapii doktora Gersona”:
Historii Pani Justyny nikt nie opowie lepiej niż Ona sama…
„Szanowni Państwo,
W
grudniu 2011 r. życie zaskoczyło mnie i moją rodzinę. Po zdiagnozowaniu guza
mózgu
w mojej głowie wszystko potoczyło się bardzo szybko. Zostałam wyrwana z mojego
cudownego i wymarzonego latami drugiego macierzyństwa (mała Maja miała wtedy 15
miesięcy, Justynka, druga córka skończone 18 i właśnie przygotowywała się do
matury) i wrzucona w „tryby” leczenia najpierw neurochirurgicznego, a potem
onkologicznego. Przeszłam skomplikowaną operację usunięcia guza mózgu w
szpitalu w Sosnowcu, a następnie poddałam się radioterapii w Instytucie
Onkologii w Gliwicach. W międzyczasie spędziłam miesiąc w ośrodku
rehabilitacyjnym w Modlniczce, gdzie od początku na nowo uczyłam się chodzić i
ruszać ręką (niestety w trakcie operacji usunięcia guza doznałam porażenia
lewostronnego kończyn). W czasie kiedy rozpoczęłam rehabilitację doszła do mnie kolejna wiadomość,
która dotknęła mnie boleśnie. Po kilku latach walki z chorobą umarł mój
kochany, 2 miesiące młodszy kuzyn, u którego wykryto ten sam rodzaj nowotworu mózgu- gwiaździak anaplastyczny III
stopnia. Mając
świadomość jak trudno medycynie konwencjonalnej wyleczyć tego rodzaju
schorzenie i że właściwie na dzień dzisiejszy nie ma skutecznego lekarstwa,
rozpoczęłam poszukiwanie alternatywnych metod, z których najbardziej logiczną,
wiarygodną oraz posiadająca opisane dowody wyleczeń, wydała się Terapia
Gersona.
Moje
przygotowania do otwarcia domowej Kliniki Gersona trwały 2 miesiące. Bardzo
dokładnie przeczytałam książkę Charlotte Gersona i Beaty Bishop pt. Terapia
Doktora Gersona- leczenie raka i innych chorób przewlekłych. Nawiązałam kontakt
z Instytutem Gersona w San Diego w celu otrzymania wskazówek jak zorganizować
całą terapię w domu. Nawiązałam kontakt z osobą, która wyleczyła Terapią
nieoperacyjnego guza mózgu po diagnozie lekarzy o najwyżej 7-miu miesiącach
życia. Zatrudniłam pomoc domową do terapii, która jest niezbędna, aby chory
mógł spokojnie poddać się kuracji, zakupiłam specjalną wyciskarkę do soków wg
zaleceń Instytutu, sprowadziłam z zagranicy wszystkie niezbędne lekarstwa
(starczą na 3 miesiące terapii ) zakupiłam wszystkie niezbędne przyrządy,
opracowałam dzienny harmonogram wszystkich zabiegów, posiłków, picia soków i zażywania
lekarstw. Nawiązałam również współpracę z zaufanymi sklepami w celu
otrzymywania stałych dostaw bio - warzyw, owoców i innych wymaganych produktów
aż w końcu zaprosiłam do współpracy wielu przyjaciół i znajomych.
Moja domowa Klinika rozpoczęła swoją
działalność 17 września 2012 r. Od tego dnia poddaję się tej niełatwej kuracji
i wierzę głęboko, że moje trudy przyniosą efekt w postaci długiego życia w
zdrowiu. Ostatnie miesiące pozwoliły mi zobaczyć prawdziwą bezinteresowną
dobroć ludzką oraz to, jakie pomimo wszystko, życie potrafi być piękne, choć
jest tak niesamowicie kruche.
W związku z akcją zbierania pieniędzy na moje
leczenie zorganizowaną przez ludzi bliskich mojemu sercu, każdemu, kto
postanowi wesprzeć moją drogę do zdrowia mówię ogromnie wdzięczne DZIĘKUJĘ.
Miesięczne koszty mojego leczenia
Terapia Gersona:
-lekarstwa- 800 zł
-zatrudnienie pomocy domowe j- 1050 zł (4 razy w tygodniu x
6 h dziennie x 11 zł /h)
-warzywa i owoce oraz inne niezbędne produkty żywnościowe
ok. 1400 zł
Razem ok. 3250 zł
Rehabilitacja: 2000 zł (codziennie x 1 godziny ćwiczeń
x ok. 100 zł)
Koszty miesięczne to ok. 5 250 zł + inne koszty,
które będę musiała ponieść tj. dodatkowe rezonanse magnetyczne oraz badania
krwi”
Pani Justyna zapytana o swoją kondycję teraz, czyli po
niespełna 5 miesiącach terapii, mówi, że czuje się coraz lepiej, ma mnóstwo
energii, poprawił się wygląd Jej skóry, ma lepszy węch i wzrok. W mieszkaniu Jej Bliscy
zorganizowali mini klinikę – w tygodniu przychodzi do Niej Ania - niezastąpiona pomoc do gotowania, robienia soków i przygotowywania lewatyw, a
weekendami opiekują się Nią Rodzina - Kochany Mąż, dwie Córcie i Mama oraz Przyjaciele i Znajomi.
Terapię rozpoczęła od 13 soków dziennie i 5 lewatyw, co w
grudniu po skontaktowaniu się z Instytutem Gersona w San Diego (który prowadzi
kurację) zostało zmienione na 10 soków i 4 lewatywy. Przyczyną zmiany było zbyt
szybkie tempo zdrowienia, co powodowało drgawki padaczkowe, te na szczęście
ustały.
Pierwsze tygodnie terapii przyniosły wielkie osłabienie
organizmu: nudności, zawroty głowy, wieczny smutek, obrzydzenie do soków…
Leczenie wymaga ogromnej samodyscypliny i determinacji. Od września Pani
Justyna właściwie nie wychodzi z domu.
Otrzymała
szereg różnych zaleceń: - dietę wg protokołu Gersona - podsatwa leczenia, - zabiegi rycynowe co drugi dzień oczyszczające wątrobę,
- suplementację,
- enzymoterapię,
- kąpiele ozonowe,
- wyrwanie wszystkich zębów leczonych kanałowo,
- okłady z glinki Bentonitowej,
- mycie zębów potasem i woda utlenioną,
- do wszystkiego używać wody destylowanej lub
przefiltrowanej,
- żadnych kosmetyków, środków czystości…
Po pierwszym miesiącu Pani Justyna pierwszy raz od kilku lat
zjadła cebulę i czosnek bez zgagi i bólów żołądka, z resztą teraz codziennie
zjada 4 cebule i 2 ząbki czosnku ;-)
Czas trwania terapii wyniesie minimum 2 lata. Na lipiec Pani
Justyna planuje powrót do pracy, gdzie będzie miała druga wyciskarkę, by móc
zgodnie z planem dnia pic soki o odpowiednich porach.
Jak sama mówi:
„To terapia, która leczy duszę i ciało i
całe życie…”
Jeżeli jeszcze nie wiecie, na
jaki cel oddacie swój 1%, serdecznie zachęcamy, by przekazać go na rzecz
leczenia Pani Justyny.
Oto potrzebne dane:
„Stowarzyszenia
na Rzecz Rozwoju” KRS 0000058414
nr konta 39 1240 4647 1111 0000 5441
7328
koniecznie z dopiskiem JUSTYNA.
Wykład dr Gubernatora, który mówi, co możemy zrobić dla
siebie, by możliwość zachorowania na raka zmniejszyć lub nawet wykluczyć.
Bardzo zachęcam Was do obejrzenia tej godzinnej prelekcji. Być może będzie ona
dla Was cenną inspiracją…
Świadomość, że nasza praca w MELASIE ma głębszy sens jest
wspaniałym uczuciem. Możliwość zapoznania Was z historią Pani Justyny, cieszy
mnie ogromnie :-) Liczę, że wspólnymi siłami będziemy mogli wspomóc ją w walce
z chorobą.
W lutym Pani Justyna będzie poddana rezonansowi. Trzymajmy
kciuki!
Takie wiadomości nadają naszemu życiu ogromnej wartości…:
„Na świecie jest tyle
dobra...trzeba to tylko chcieć zobaczyć. Wprawdzie wmawiają nam co innego, ale
Ja doświadczyłam tego w ostatnim roku i doświadczam cały czas.
Dziękuję Pani z całego
serca za taki bezinteresowny gest.
Odkryj preparaty nowej generacji w połączeniu z tradycyjną medycyną chińską!
Produkty firmy Dr. Nona Int. Ltd to naturalne preparaty anti-aging. Ich bardzo wyjątkowy skład sprawia, że dostają się do krwiobiegu, a dzięki temu trafiają w samo źródło – komórkę. Sprawia to, że ich efektywność waha się między 75 a 98%! Produkty te zawierają 21 minerałów z Morza Martwego niesamowicie ważnych dla sprawnego funkcjonowania naszego organizmu. Ponadto wszystkie preparaty „Dr. Nona” zawierają 2 „składniki”, które czynią je tak wyjątkowymi.
Są to: kompleks BioOrganoMineralny (BOMK), który jest połączeniem wyciągów z ziół, najwyższej jakości francuskich olejków aromaterapeutycznych i archebakterii -bakteria, która jako jedyna przeżyła w Morzu Martwym. Warto wspomnieć, że zasolenie tego akwenu na 1 l wody wynosi aż 420 g, co umożliwia swobodne unoszenie się na tafli wody. Nie od dziś wiadomo, że Morze Martwe traktowane jest jako największe spa na świecie działające niezwykle leczniczo na cały organizm, ze szczególnym wyróżnieniem problemów chorób skórnych. W Morzu można kąpać się jedynie około 10 minut, a wycieczki do Izraela są bardzo kosztowne. Dlatego dzięki preparatom Dr. Nona można we własnym domku stworzyć mini spa, co będzie o wiele tańsze…
Według naukowych hipotez archebakteria jest najstarszą komórką na świecie, która dała początek życia wszystkim roślinom i zwierzętom. „Oznacza to, że jest ona nosiciele informacji DNA i w jej aparacie genetycznym zakodowany jest sposób walki o przetrwanie i zachowanie gatunku. Wnikając do naszego organizmu, przekazuje ona te informacje komórkom na poziomie genetycznym, wykazując silne ogólne działanie lecznicze.”
BOMK:
usuwa z organizmu toksyny i metale ciężkie,
pobudza układ immunologiczny do pracy,
jest nośnikiem ważnych dla organizmu składników odżywczych,
pobudza zdrowe komórki do pracy,
wspiera chore komórki do regeneracji,
pobudza wszystkie funkcje życiowe człowieka do sprawnego funkcjonowania;
system autotroficzny (ATS) – system autoregeneracyjny. „System ten pozwala syntetyzować nowe molekuły białkowe na bazie własnych fragmentów mikromolekularnych i renenerować struktury komórkowe.”
Kim jest dr n. med. Nona Kuchina?
Dr Nona obchodzi w tym roku 60. urodziny!
„Miałam 17 lat, kiedy pewnego dnia otrzymałam dwie wiadomości. Pierwsza, że zostałam przyjęta na studia w Mińskim Instytucie Medycznym, a druga, że wyniki badań histopatologicznych potwierdziły diagnozę – „limfosarkoma”. Nowotwór, który bardzo szybko powiększał się i zaczął mnie dusić. Ucisk narastał. Rozlewał się po całej szyi. Musiałam mieć naświetlania. Lekarze mieli nadzieję, że po radioterapii guz się zmniejszy. Była epidemia grypy, mojej mamy nie wpuszczano do szpitala. Szybko zapadał zmrok. Stałam przy oknie. Za oknem padał śnieg. Płatki przylepiały się do szyby i spływały po niej, tak jak łzy po moich policzkach. Łzy strachu, przerażenia i osamotnienia. Zaczęli wozić mnie na „działo” – naświetlanie. Właściwie na zabiegi szłam sama, a po zabiegu wracałam na wózku inwalidzkim. Mama wiedziała, kiedy będą mnie przewozili i czekała. Podbiegała, aby w pośpiechu mnie ucałować. A potem czekała, w chłodzie i na wietrze. W czasie zabiegu byłam sama w pomieszczeniu o grubych ścianach w kolorze ciemnego piasku. Moje wycieńczone ciało przykrywali grubym, ciężkim ołowianym fartuchem, tak, że nie mogłam się poruszyć. Podczas naświetlania, kiedy zostawałam sama, zdawało mi się, że wpadam w ciemną, głęboką przepaść. Czułam, że nie mogę się z niej wydostać, bo ściany są strome i śliskie. Czas dłużył się. Wydawało mi się, że te naświetlania nigdy się nie skończą. Potem lekarze postanowili włączyć do leczenia hormony (dexometazon). Zwlekano z operacją, ponieważ nowotwór zrósł się z arterią i wcale nie zmniejszył się po radioterapii. Nie było najmniejszej szansy na to, że uda się go w całości usunąć. Na dodatek pojawiły się skutki uboczne terapii hormonalnej. Moje ciało opuchło, twarz była nabrzmiała jak księżyc. Przedawkowanie hormonów spowodowało ropną wysypkę, która szybko pokryła strupami całe ciało. Pojawiła się tachikardia (*przyspieszone bicie serca), zadyszka, bóle kości, mięśni i osłabienie. Pamiętam, że zaczęłam strasznie dużo jeść. Jadłam wszystko, chleb, słodycze, a nawet szpitalną zupę. Czekałam, kiedy mama przyjdzie z jedzeniem. A najbardziej na chwilę, kiedy mama pójdzie i będę mogła zjeść wszystko, co przyniosła, do ostatniej okruszynki. Dorosłam; codziennie wokół mnie umierali ludzie. Wieczorem przed operacją wszyscy na oddziale namawiali mnie, abym obcięła warkocz. Powiedziałam: „Nie!”. W to „NIE!” włożyłam całą swoją siłę i wolę życia. To było NIE powiedziane śmierci! Rano przyszedł do mnie tato i nałożył mi na prawą nogę biały pantofel, a na lewą czerwony. Powiedział: „Noś, córeczko, aż zrobią się w nich dziury.” Po pięciu i pół godzinie operacji profesor Kabakow wyszedł i powiedział: „Koniec! Uszkodziłem arterię. Nie przeżyje!” Ale Bóg nie opuścił mnie, nie umarłam! Po tygodniu chemioterapii, wyglądałam jak szkielet z czarnymi obwódkami wokół oczu i z ogromnym guzem na szyi. Twarz pokrywały czarne, delikatne włoski – pozostałość po leczeniu hormonami. Włosy wypadały garściami. Mój wspaniały warkocz teraz był jak mysi ogonek. Z mojej sali zabrano lustro. Choroba nie ustępowała. Swoje życie zawdzięczam prawdziwym, wspaniałym lekarzom, mojej woli życia, energii, sile optymizmu mojej mamy oraz modlitwom babci. Żyję, choć byłam w gościnie u śmierci! Produkty „Dr. Nona”, to niewielki podarunek, jaki chcę dać wszystkim potrzebującym pomocy! Tym, którzy tracą ostatnie iskierki nadziei. Ludziom bezbronnym i bezsilnym w obliczu śmierci! Ja też kiedyś taka byłam! Właśnie po to przeżyłam. To jest cel mojego życia. Dzięki pomocy wielu serdecznych i wrażliwych ludzi stworzyłam nasze produkty.”
Dr Nona jest pomysłodawczynią, założycielką i głównym naukowcem odpowiadającym za działanie i skład wszystkich preparatów firmy. Co dwa lata organizuje międzynarodowe konferencje medyczne. Jest autorką ponad 40 publikacji naukowych, członkiem Rosyjskiej Akademii Nauk, członkiem Nowojorskiej Akademii Nauk Technicznych i Społecznych, dyrektorem Laboratorium Naukowo-Badawczego Kliniki „Lenom”.
Symbolem firmy są WĄŻ i MOŹDZIERZ.
„Wąż to symbol młodości, jedyna żywa istota, która, która zmieniając skórę pozostaje wiecznie młoda.
Moździerz – stare urządzenie służące do przygotowywania lekarstw.”
Dr Nona nie mówi, że preparaty, które stworzyła to antidotum na zło całego świata! :-) Ona po prostu chce, by wszyscy ludzie mogli korzystać z naturalnej profilaktyki. Promuje szeroko pojęty zdrowy styl życia: prawidłowe odżywianie i wysoką aktywność fizyczną! Każdy dzień rozpoczyna ćwiczeniami w basenie i w siłowni! :-)
W sklepie internetowym oferujemy Państwu możlwośc zakupu preparatów: http://sklepmelasa.pl/sklep/kategoria-produktu/dr-nona-2/
Zachęcamy jednak do skorzystania z możliwości bezpłatnych konsultacji zdrowotno-kosmetycznych, na które można umówić się telefonicznie 519 870 329 lub mailowo sklepmelaa@gmail.com. Osobom spoza Krakowa bardzo chętnie udzielimy porad za pomocą internetu.
Orzech cola – ma właściwości pobudzające, poprawia kondycję psychiczną i fizyczną, podwyższa ciśnienie krwi bez wpływu na serce, ma wydłużone działanie. Zalecany przy oziębłości seksualnej, braku koncentracji, rozkojarzeniu i psychicznym przemęczeniu. Działa tonizująco na centralny układ nerwowy, poprawia stan fizyczny i emocjonalny od momentu zażywania.
Żeń-szeń syberyjski – zwiększa wytwarzanie adrenaliny, pobudza mózg do działania i utrzymuje go w stanie czujności, opóźniając uczucie zmęczenia
Ginkgo biloba – od dawna wykorzystywany do likwidowania zaburzeń krążenia, spowodowanych starzeniem się organizmu. Stosowany jest również przy problemach z pamięcią, w chorobach onkologicznych, astmie oskrzelowej i innych chorobach układu oddechowego, w chorobach oczu i zaburzeniach seksualnych. Jest niezwykle skuteczny w „wyłapywaniu” wolnych rodników i chroni przed nimi błony komórkowe. Reguluje krążenie krwi, obniża jej gęstość i działa rozkurczowo na naczynia krwionośne mózgu. Zwiększa dopływ i odpływ krwi w tkankach oraz jej natlenienie. Pomaga w zaopatrzeniu w krew wszystkich narządów, wzmacnia przekazywanie im impulsów nerwowych. Wykazuje działanie blokujące w atakach astmy oskrzelowej, chroni chromosomy przed skutkami promieniowania, hamuje rozwój niedowładów pourazowych, chroni siatkówkę oka przed uszkodzeniami, zalecany w chorobie niedokrwiennej serca. Działa pozytywnie w takich stanach jak: szum w uszach, bóle głowy, nudności, utrata słuchu, depresja, uczulenia, miażdżyca, arytmia serca, choroby naczyń obwodowych pochodzenia cukrzycowego, wypryski, jaskra, impotencja, katar i neuralgia.
Kompleks Bioorganomineralny (BOMK) - zawiera zestaw minerałów i witamin, niezbędnych dla prawidłowego funkcjonowania organizmu.