Panie i Panowie!
Na wstępie, by wszystko było jasne i zabrzmiało szczerze i uczciwie, przyznaję się, ze fanką świąt nie jestem, co więcej świąt nawet nie obchodzę, nie przeżywam ich jak na tradycję przystało. Powodów mogłabym mnóstwo wymienić, ale nie o to w tym poście biega, a co ważniejsze - nie chciałabym nikogo urazić moją o świętach opinią. Nie ubieram choinki, nie jem Wigilii, nie śpiewam kolęd, z własnego wyboru, nie tęsknię, jest mi tak dobrze. Nie zmienia to jednak moich, z serca płynących, chęci złożenia Wam życzeń. Mogłabym codziennie pisać o tym, co ważne jest dla mnie i czego chciałabym dla Każdego z Was, ale że teraz jest ku temu okazja, bo Wszyscy Wszystkim coś życzą, pozwolę sobie kilka słów osobistych napisać.
Muszę dodać jeszcze taką małą refleksję na temat samego składania życzeń... Otóż chcę, żebyście wiedzieli, że gdy nie mam czegoś sensownego w życzeniach do przekazania, to wolę życzeń wcale nie składać. Są Ludzie, którzy mają do mnie o to pretensje. Dlatego ich serdecznie z tego miejsca przepraszam. Po prostu składanie życzeń to coś według mnie bardzo wyjątkowego, czego nie potrafię robić na odczepne. Do sedna.
Wam, Rudej, moim Bliskim, Przyjaciołom i samej sobie życzę...
Lekkości bytu
Czyli luzu, zabawy, bo absolutnie nie do smutnych chwil przeżywania jesteśmy stworzeni, a do radości, do szczęścia, do samych dobrych rzeczy, na które z resztą absolutnie bez wyjątku wszyscy zasługujemy. Luz potrzebny jest do tego, by nie zwariować problemami dnia bieżącego. By potrafić pozytywy w negatywach dostrzec. I nie przejmować się, nie zamartwiać, nie stresować bez sensu, NIE NARZEKAĆ.
Zdrowia
Psychicznego i fizycznego. Bez tego ani rusz. Zobaczcie na siebie jako na jedność, nie ma psyche, nie ma soma, jestem ja, a ja potrzebuję zdrowego jedzenia, potrzebuję sportu, potrzebuję dobrych myśli, potrzebuję relaksu, potrzebuję snu, przyjemności. Życzę poznania prawdziwych przyczyn chorób i umiejętnej profilaktyki. To zdrowie jest w każdym człowieku, nie choroba, to zdrowie trzeba uznać za normalny stan rzeczy.
Refleksji nad życiem
Bo co to za życie, gdy nie ma przemyśleń, gdy z dnia na dzień się żyje bez zastanowienia nad tym, co mnie otacza, dlaczego coś się dzieje, do czego dążę, czego pragnę. Refleksje nadają sens.
Doceniania każdego dnia
Żyjemy tu i teraz i cieszmy się tą chwilą. Każdy dzień, czy jest dobry czy jest zły, to cieszmy się nim i bądźmy świadomi tego, że dziać się tak musi.
Miłości
Bo ona podstawą wszelkiego istnienia. Wyczytałam u Osho, że my ją w sobie mamy, każdy bez wyjątku, że my nie musimy się jej uczyć, nie musimy jej czuć, nie musimy o niej rozprawiać, my ja mamy i już, my nią jesteśmy. Kochajmy. Kochając jest nam lżej.
Harmonii wewnętrznej
Spokoju, spokoju, spokoju, bo "co by się nie działo, dzięki, że biorę w tym udział."
Poczucia obfitości
Obfitość to nie pieniądze, ale to sytuacja, w której zaspokojona jest nasza bieżąca potrzeba w obojętnie jaki sposób, zapewne najlepszy dla nas. Więc zaakceptujmy, że prócz pieniędzy, istnieją inne źródła obfitości. Pozwólmy, by przyszła do nas w formie najbardziej właściwej. Zawsze przecież można wygrać wczasy pod gruszą, sukienkę w konkursie facebook`owym czy milion w lotka.
Życia z pasją
Bo tylko wówczas człowiek może czuć się spełniony, gdy czuje pasję w tym co robi na co dzień. W pracy, w sprawach osobistych, w życiu. Podobno prawdziwi pasjonaci, ludzie, którym życie frajdę sprawia mają się najlepiej. Wróć: Lekkość bytu.
Wdzięczności
Bo ona daje takiego kopa z rana... :-) Wdzięczności za wszystko, za to, że jest gdzie mieszkać, że jest co jeść, że jest się do kogo odezwać.
No to by było tyle z rzeczy, nad którymi aktualnie pracuję...
Miejcie się dobrze,
L.
Szukaj na blogu
wtorek, 24 grudnia 2013
czwartek, 19 grudnia 2013
Świąteczna Oferta Zielonego Talerza
Złóż zamówienie na świąteczne smakołyki przygotowane przez Zielony Talerz.
Zamówienia max. do piątku 20.12.2013.
★ Tofurniki pieczone – 55/70 zł (okrągłe 24 cm/kwadratowe 25 x 25 cm); 65/80 zł (bezglutenowe):
→ pomarańczowy z bakaliami, cytrynowym lukrem i tartą czekoladą
→ cappuccino
→ jagodowy
→ migdałowo-orzechowy z karmelem
→ z brzoskwiniami i kruszonką
→ czekoladowy
→ pomarańczowy z bakaliami, cytrynowym lukrem i tartą czekoladą
→ cappuccino
→ jagodowy
→ migdałowo-orzechowy z karmelem
→ z brzoskwiniami i kruszonką
→ czekoladowy
★ Tofurniki na zimno – 55 zł (średnica 24 cm); 65 zł (bezglutenowe):
→ z galaretką i owocami
→ kokosowy
→ z galaretką i owocami
→ kokosowy
★ Szarlotki (wierzch: kruszonka lub kratka) – 45/60 zł (okrągłe 24 cm/kwadratowe 25 x 25 cm); 55/70 zł (bezglutenowe):
→ z karmelem i kruszonymi fistaszkami
→ z czekoladą i rodzynkami
→ z cukrem pudrem
→ z karmelem i kruszonymi fistaszkami
→ z czekoladą i rodzynkami
→ z cukrem pudrem
★ Orzechowiec – 85/99 zł (okrągły 24 cm/kwadratowy 25 x 25 cm)
★ Makowce (rolada 25 cm) – 45 zł:
→ z lukrem i skórką pomarańczową
→ z czekoladą i kokosem
→ z lukrem i skórką pomarańczową
→ z czekoladą i kokosem
★ Torciki – 65 zł (średnica 24 cm):
→ gruszkowo-karmelowy
→ Earl Grey z cytryną
→ truskawkowo-czekoladowy
→ kawowy
→ gruszkowo-karmelowy
→ Earl Grey z cytryną
→ truskawkowo-czekoladowy
→ kawowy
★ Muffinki – 5 zł/szt.:
→ CHOINKI – cytrynowo-waniliowe z kremem o smaku zielonej herbaty matcha
→ MIKOŁAJE – czekoladowe z bitą śmietaną i truskawkami
→ BAŁWANY – jabłkowo-cynamonowe z kremem waniliowym i orzechami macadamia
→ Czarny Las
→ CHOINKI – cytrynowo-waniliowe z kremem o smaku zielonej herbaty matcha
→ MIKOŁAJE – czekoladowe z bitą śmietaną i truskawkami
→ BAŁWANY – jabłkowo-cynamonowe z kremem waniliowym i orzechami macadamia
→ Czarny Las
★ Tartaletki z czekoladowym ganache i prażonymi płatkami migdałów – 6 zł/szt.
★ Kremówki – 5 zł/szt.
★ Kartofelki – 2,50 zł/szt.
★ Daktylowo-nerkowcowe kulki witariańskie z imbirem – 3 zł/szt.
★ Rożki francuskie (nadzienia do wyboru: różane, czekoladowe, adwokatowe, toffi) – 80 gr/szt.
★ Krokiety z kapustą i grzybami leśnymi – 3,50 zł/szt.
★ Tradycyjna sałatka jarzynowa z wegańskim majonezem i czarną solą – 30 zł/kg
★ Kotlety a’la rybne z kaszą jaglaną, wędzonym tofu i płatkami nori – 5 zł/szt.
ZAMÓWIENIA PROSZĘ SKŁADAĆ TELEFONICZNIE! 519 870 329
wtorek, 19 listopada 2013
Psychosomatyka - JA pod lupą
Dawno, dawno temu, kiedy jeszcze kupowałam "Wegetariański Świat", co nie znaczy, że teraz tego nie robię, jednak bardzo rzadko, natrafiłam na, już nie pamiętam, czy to była reklama książki, jakiś artykuł, wzmianka... pozycję o tytule: "Co choroba mówi o Tobie", autor: Kurt Tepperwein. A może rzeczywiście był to artykuł poświęcony psychosomatyce, a książka była propozycją pogłębienia wiedzy, w stylu: "dowiedz się więcej"...? W każdym bądź razie kupiłam książkę i od tamtej pory, gdy tylko mi coś dolega, sprawdzam, co też w moim organizmie może się dziać "złego". Przeanalizowałam bardzo dokładnie wstęp, tzn. nie jest to standardowy kilku zdaniowy wstęp wprowadzający, o czym mowa, a 60-cio stronicowa opowieść o tym, że człowiek musi dbać o siebie...
Czy wierzysz w to, że wszystkie Twoje dolegliwości, choroby, bóle mogą mieć zupełnie inną przyczynę aniżeli niezdrowy styl życia?
Co w przypadkach, kiedy ktoś je całe życie mięso, pali, a umiera mając lat 95?
A co kiedy kobieta 40-letnia, wegetarianka, której życie to w każdym calu objaw zdrowia, nagle ląduje w szpitalu z rakiem piersi?
Jak to sobie tłumaczysz? Przypadkiem? Muszę Cię rozczarować, przypadkowo takie rzeczy się nie dzieją.
Powiecie - Lyda zwariowała. Najpierw co post nam wmawia, żebyśmy zdrowo jedli, a teraz podważa pogląd, że ekologiczne jedzenie, aktywność fizyczna i hektolitry niegazowanej wody są gwarancją szczęśliwej jesieni życia. Co to, to nie moi Drodzy! :-) Dziś chcę napisać trochę o moich nowych odkryciach. To znaczy one nie do końca są nowe, bo w sumie od zawsze czułam, że z tą konwencjonalną medycyną jest coś nie tak i że koncepcja holistycznego patrzenia na człowieka jest jak najbardziej logiczna. Mówię, że nowe odkrycia, bo coraz bardziej się zagłębiam w tematykę pochodzenia chorób, nie zatrzymuję się na jednej koncepcji. Od razu zaznaczam na początku - to, co tutaj napiszę, to tylko moje przekonania, rozważania, to to, co moja intuicja podpowiada, że jest prawdą. Nie musicie się z tym zgadzać (bo w przypadku dbania o siebie na poziomie fizycznym nie macie wyjścia - wiem, że mam 100% racji, co więcej Wy również to wiecie).
Czym jest choroba?
Choroba jest stanem dysharmonii w naszym organizmie na płaszczyźnie fizycznej i duchowej zarazem. Zawsze będzie tak, że jeżeli ciało choruje, to choruje duch i odwrotnie, jeśli duch choruje, to i ciało. Choroba to skutek, nigdy objaw. Choroba to informacja, że coś w swoim życiu robimy nie tak. Naszym zadaniem jest odkrycie prawdziwej przyczyny naszej dolegliwości, zrozumienie jej i wyleczenie nie za pomocą tabletki czy zastrzyku, ale poprzez przywrócenie naszemu organizmowi właściwej dla niego harmonii. Choroba jest naszym przyjacielem, jest fizycznym objawem tego, co dzieje się na płaszczyźnie ducha. Pojawia się jako ból, katar, depresja, cukrzyca, rak po to, byśmy poprawili funkcjonowanie całego naszego ciała. To znaczy, że nie chodzi tu o to, żeby sobie fuknąć odpowiednie kropelki do do nosa i pozbyć się kataru, czyli wrócić do stanu przed katarem, ale by zrozumieć, dlaczego ten katar mnie męczy. "Zawiało mnie", "zbyt lekko się ubrałam", "Zaraziłam się od Koleżanki" - to wszystko prawda, ale to czynniki pośrednie. "Tylko, że katar pojawia się u mnie co jesień, a bo taka pora roku". A katar mówi Ci, że "masz czegoś po dziurki w nosie", zazwyczaj przychodzi wtedy, gdy chcesz coś odłożyć na późniejszy czas, gdy nie jesteś gotowy do wykonania zadania.
OK, choroba to wołanie Twojego ciała o pomoc. Idziemy dalej.
Co mam teraz zrobić?
Analizować. Nie wiem, jak postrzegasz swoje życie, jakie masz przekonania o istnieniu człowieka, jaka jest Twoja wiara, jakie są Twoje poglądy, gdy wiary u Ciebie brak. Nie wiem i nie oceniam tego :-) Uwielbiam ludzi za naszą różnorodność, za to, że możemy spotykać codziennie tak skrajnie inne od nas Osoby. Jednak, cokolwiek tkwi w Twej głowie, namawiam Cię do dokładnego analizowania sytuacji zanim zachorowałaś/łeś, w trakcie trwania choroby jak i po jej zakończeniu. Zastanów się nad swoimi uczuciami, emocjami, czy nie wydarzyło się coś konkretnego, czy nie wkurzył Cię ktoś, czy Ty nie zrobiłaś/łeś komuś czegoś przykrego...
Po lupę trzeba wziąć:
I myślisz, że w końcu będę rozprawiać o zdrowym jedzeniu... Ale nie do końca. Już wiemy, że organizm to całość - ciało fizyczne + duch. Dlatego o właściwym odżywianiu należy pamiętać na różnych płaszczyznach:
Nie tylko Twoje ciało fizyczne ma system odpornościowy, zadbaj również o psychiczno-umysłowy system immunologiczny :-)
Moje przekonania co do powstawania chorób sięgają znacznie głębiej niż Wam tutaj przedstawiłam, podkreślam, że są to przekonania, bo jestem pewna ich istnienia - nie wiara (w cokolwiek) to uczyniła, a realne doświadczenia. Nie będę jednak o tym pisać, niech pozostanie to moja małą tajemnicą... :-) Chętnie porozmawiam o tym natomiast w realu - wiecie gdzie mnie szukać.
Co Kurt radzi?
TRĄDZIK - zanieczyszczenie duchowe, konflikt z ciałem, trudności w nawiązywaniu kontaktu.
ANEMIA - jestem slaby, brak zaangażowania w życie, niechęć i obojętność.
DEPRESJA - nie jesteś sobą, nie dopuszczasz swoich uczuć, nie żyjesz naprawdę.
CUKRZYCA - niezaspokojona potrzeba miłości, rozczarowanie, poczucie niedowartościowania, wezwanie do okazania miłości samemu sobie.
WYPADANIE WŁOSÓW - wyczerpanie, brak siły życiowej, niewłaściwe odżywianie, obciążenia psychiki.
PRÓCHNICA - brak wytrwałości i stanowczości, omijasz przeciwności i trudności, tłumisz problemy zamiast je rozwiązywać.
BÓL GŁOWY i MIGRENA - łomocze Ci w głowie, napięcia, zbyt dużo myślenia, hiperaktywność umysłowa, wygórowane ambicje, zbyt duże wymagania względem siebie i innych.
ZGAGA - krytyczność, agresywność, złość, brak odwagi, trudności w stawianiu czoła nieprzyjemnym sytuacjom.
Jeżeli Ktoś potrzebuje szerszego opisu jakiegoś konkretnego przypadku, niech da mi znać.
W przypadku wystąpienia u Ciebie jakiejkolwiek choroby, dolegliwości skonsultuj się z lekarzem, a porady z książki traktuj dodatkowo.
PODSUMOWANIE :-)
Człowiek to całość. Nie ręka, noga, głowa, żołądek, wątroba i tak dalej... Ale całość. Jeśli jedna Twoja część choruje, to choruje całe ciało. Jeśli masz kaszel jeden raz, to może nic strasznego nie przeskrobałeś, jeśli masz kaszel regularnie, ogarnij się człowieku. Sęk w tym, by potraktować swoje ciało z najwyższą czułością ;-) Uświadomić sobie, co jest mi naprawdę potrzebne do tego, by działało bez zarzutów. Na pewno, bez dwóch zdań, Twoje i moje ciało również, potrzebuje opieki na dwóch głównych płaszczyznach - fizycznej (zdrowe jedzenie, sport) i psychicznej (dobre myśli, unikanie stresu, akceptacja siebie i swojego życia) - to daje poczucie równowagi. Jeśli zaniedbamy właściwe odżywianie, a skupimy się tylko i wyłącznie na duchowej sferze, to z całą pewnością w negatywny sposób odbije się to na naszym zdrowiu. Trzeba jeść, by mieć siłę i energię! I jeszcze taka mała rada... (nie byłabym sobą po raz drugi) nie złośćcie się na siebie, nie miejcie do siebie żalu, nie obwiniajcie się... Słyszeliście o doświadczeniu z wodą? Do jednej butelki mówiono"kocham Cię, jesteś wspaniała, dziękuję, że jesteś", do drugiej mówiono "nienawidzę Cię, jesteś okropna, zła". Co się stało? Cząsteczki wody w pierwszej butelce (obserwowane pod mikroskopem) błyszczały i układały się w piękne wzory, natomiast wśród cząsteczek wody z drugiej butelki panował chaos i dezorganizacja. Mając wiedzę o tym, że mój organizm składa się w 75% z wody, co powinnam do niego mówić?
Aloha :P
Czy wierzysz w to, że wszystkie Twoje dolegliwości, choroby, bóle mogą mieć zupełnie inną przyczynę aniżeli niezdrowy styl życia?
Co w przypadkach, kiedy ktoś je całe życie mięso, pali, a umiera mając lat 95?
A co kiedy kobieta 40-letnia, wegetarianka, której życie to w każdym calu objaw zdrowia, nagle ląduje w szpitalu z rakiem piersi?
Jak to sobie tłumaczysz? Przypadkiem? Muszę Cię rozczarować, przypadkowo takie rzeczy się nie dzieją.
Powiecie - Lyda zwariowała. Najpierw co post nam wmawia, żebyśmy zdrowo jedli, a teraz podważa pogląd, że ekologiczne jedzenie, aktywność fizyczna i hektolitry niegazowanej wody są gwarancją szczęśliwej jesieni życia. Co to, to nie moi Drodzy! :-) Dziś chcę napisać trochę o moich nowych odkryciach. To znaczy one nie do końca są nowe, bo w sumie od zawsze czułam, że z tą konwencjonalną medycyną jest coś nie tak i że koncepcja holistycznego patrzenia na człowieka jest jak najbardziej logiczna. Mówię, że nowe odkrycia, bo coraz bardziej się zagłębiam w tematykę pochodzenia chorób, nie zatrzymuję się na jednej koncepcji. Od razu zaznaczam na początku - to, co tutaj napiszę, to tylko moje przekonania, rozważania, to to, co moja intuicja podpowiada, że jest prawdą. Nie musicie się z tym zgadzać (bo w przypadku dbania o siebie na poziomie fizycznym nie macie wyjścia - wiem, że mam 100% racji, co więcej Wy również to wiecie).
Czym jest choroba?
Choroba jest stanem dysharmonii w naszym organizmie na płaszczyźnie fizycznej i duchowej zarazem. Zawsze będzie tak, że jeżeli ciało choruje, to choruje duch i odwrotnie, jeśli duch choruje, to i ciało. Choroba to skutek, nigdy objaw. Choroba to informacja, że coś w swoim życiu robimy nie tak. Naszym zadaniem jest odkrycie prawdziwej przyczyny naszej dolegliwości, zrozumienie jej i wyleczenie nie za pomocą tabletki czy zastrzyku, ale poprzez przywrócenie naszemu organizmowi właściwej dla niego harmonii. Choroba jest naszym przyjacielem, jest fizycznym objawem tego, co dzieje się na płaszczyźnie ducha. Pojawia się jako ból, katar, depresja, cukrzyca, rak po to, byśmy poprawili funkcjonowanie całego naszego ciała. To znaczy, że nie chodzi tu o to, żeby sobie fuknąć odpowiednie kropelki do do nosa i pozbyć się kataru, czyli wrócić do stanu przed katarem, ale by zrozumieć, dlaczego ten katar mnie męczy. "Zawiało mnie", "zbyt lekko się ubrałam", "Zaraziłam się od Koleżanki" - to wszystko prawda, ale to czynniki pośrednie. "Tylko, że katar pojawia się u mnie co jesień, a bo taka pora roku". A katar mówi Ci, że "masz czegoś po dziurki w nosie", zazwyczaj przychodzi wtedy, gdy chcesz coś odłożyć na późniejszy czas, gdy nie jesteś gotowy do wykonania zadania.
OK, choroba to wołanie Twojego ciała o pomoc. Idziemy dalej.
Co mam teraz zrobić?
Analizować. Nie wiem, jak postrzegasz swoje życie, jakie masz przekonania o istnieniu człowieka, jaka jest Twoja wiara, jakie są Twoje poglądy, gdy wiary u Ciebie brak. Nie wiem i nie oceniam tego :-) Uwielbiam ludzi za naszą różnorodność, za to, że możemy spotykać codziennie tak skrajnie inne od nas Osoby. Jednak, cokolwiek tkwi w Twej głowie, namawiam Cię do dokładnego analizowania sytuacji zanim zachorowałaś/łeś, w trakcie trwania choroby jak i po jej zakończeniu. Zastanów się nad swoimi uczuciami, emocjami, czy nie wydarzyło się coś konkretnego, czy nie wkurzył Cię ktoś, czy Ty nie zrobiłaś/łeś komuś czegoś przykrego...
Po lupę trzeba wziąć:
- Twoje myśli
- postawy wewnętrzne
- stosunek do innych
- stosunek do samego siebie
I myślisz, że w końcu będę rozprawiać o zdrowym jedzeniu... Ale nie do końca. Już wiemy, że organizm to całość - ciało fizyczne + duch. Dlatego o właściwym odżywianiu należy pamiętać na różnych płaszczyznach:
- fizycznej - jesteś wspaniałym organizmem, który potrzebuje najwyższej jakości pożywienia, by dobrze działać,
- psychicznej - nie tłum w sobie emocji, wyrażaj je, bądź pogodny, spokojny wewnętrznie, zadbaj o to, by stres, agresja, gniew, złość nie pojawiały się w Twoi życiu,
- umysłowej - myśl pozytywnie, mów pozytywnie, działaj pozytywnie.
Nie tylko Twoje ciało fizyczne ma system odpornościowy, zadbaj również o psychiczno-umysłowy system immunologiczny :-)
Moje przekonania co do powstawania chorób sięgają znacznie głębiej niż Wam tutaj przedstawiłam, podkreślam, że są to przekonania, bo jestem pewna ich istnienia - nie wiara (w cokolwiek) to uczyniła, a realne doświadczenia. Nie będę jednak o tym pisać, niech pozostanie to moja małą tajemnicą... :-) Chętnie porozmawiam o tym natomiast w realu - wiecie gdzie mnie szukać.
Co Kurt radzi?
- Bądź sobą - poznawaj siebie, nie udawaj kogoś, kim nie jesteś, a rób, to co czujesz.
- Kochaj siebie i innych - czysta bezwarunkowa Miłość to lekarstwo na wszystkie choroby.
- Żyj według własnych reguł - nie wpasowuj się w schematy, które uważasz za złe.
TRĄDZIK - zanieczyszczenie duchowe, konflikt z ciałem, trudności w nawiązywaniu kontaktu.
ANEMIA - jestem slaby, brak zaangażowania w życie, niechęć i obojętność.
DEPRESJA - nie jesteś sobą, nie dopuszczasz swoich uczuć, nie żyjesz naprawdę.
CUKRZYCA - niezaspokojona potrzeba miłości, rozczarowanie, poczucie niedowartościowania, wezwanie do okazania miłości samemu sobie.
WYPADANIE WŁOSÓW - wyczerpanie, brak siły życiowej, niewłaściwe odżywianie, obciążenia psychiki.
PRÓCHNICA - brak wytrwałości i stanowczości, omijasz przeciwności i trudności, tłumisz problemy zamiast je rozwiązywać.
BÓL GŁOWY i MIGRENA - łomocze Ci w głowie, napięcia, zbyt dużo myślenia, hiperaktywność umysłowa, wygórowane ambicje, zbyt duże wymagania względem siebie i innych.
ZGAGA - krytyczność, agresywność, złość, brak odwagi, trudności w stawianiu czoła nieprzyjemnym sytuacjom.
Jeżeli Ktoś potrzebuje szerszego opisu jakiegoś konkretnego przypadku, niech da mi znać.
W przypadku wystąpienia u Ciebie jakiejkolwiek choroby, dolegliwości skonsultuj się z lekarzem, a porady z książki traktuj dodatkowo.
PODSUMOWANIE :-)
Człowiek to całość. Nie ręka, noga, głowa, żołądek, wątroba i tak dalej... Ale całość. Jeśli jedna Twoja część choruje, to choruje całe ciało. Jeśli masz kaszel jeden raz, to może nic strasznego nie przeskrobałeś, jeśli masz kaszel regularnie, ogarnij się człowieku. Sęk w tym, by potraktować swoje ciało z najwyższą czułością ;-) Uświadomić sobie, co jest mi naprawdę potrzebne do tego, by działało bez zarzutów. Na pewno, bez dwóch zdań, Twoje i moje ciało również, potrzebuje opieki na dwóch głównych płaszczyznach - fizycznej (zdrowe jedzenie, sport) i psychicznej (dobre myśli, unikanie stresu, akceptacja siebie i swojego życia) - to daje poczucie równowagi. Jeśli zaniedbamy właściwe odżywianie, a skupimy się tylko i wyłącznie na duchowej sferze, to z całą pewnością w negatywny sposób odbije się to na naszym zdrowiu. Trzeba jeść, by mieć siłę i energię! I jeszcze taka mała rada... (nie byłabym sobą po raz drugi) nie złośćcie się na siebie, nie miejcie do siebie żalu, nie obwiniajcie się... Słyszeliście o doświadczeniu z wodą? Do jednej butelki mówiono"kocham Cię, jesteś wspaniała, dziękuję, że jesteś", do drugiej mówiono "nienawidzę Cię, jesteś okropna, zła". Co się stało? Cząsteczki wody w pierwszej butelce (obserwowane pod mikroskopem) błyszczały i układały się w piękne wzory, natomiast wśród cząsteczek wody z drugiej butelki panował chaos i dezorganizacja. Mając wiedzę o tym, że mój organizm składa się w 75% z wody, co powinnam do niego mówić?
Aloha :P
sobota, 26 października 2013
Światowy Dzień Walki z Otyłością 2013
Dziś Was baaardzo zaskoczę :-)
Co jako pierwsze przychodzi Wam do głowy jako główny powód otyłości? Nieumiarkowanie w jedzeniu = obżarstwo. Trudno się z tym nie zgodzić. Byle jaki jadłospis, podjadanie, słodycze, alkohol, papierosy, kawa, mięso, nadmiar tłuszczu... Tiaa, to wszystko prawda. Jednak dziś nie o tym. Dziś chciałabym napisać o 3 innych przyczynach otyłości. Tak z innej beczki tym razem, co by nie było monotematycznie, że Lyda tylko o zdrowym żarciu pisze. Uwaga, mam też inne przemyślenia aniżeli tylko straszenie rakiem, gdy się najesz pestycydów.
Zatem chciałabym poroztrząsać się nad:
1. Brakiem ruchu, a właściwie tym, co dobrego ruch może wnieść do Twojego życia, a co złego może wynieść z niego siedzący tryb pracy i spędzania wolnego czasu.
2. Stres morderca, on szybko może wpędzić do grobu.
3. Uzdrawiająca moc Twojej Duszy, czyli jak otyłość powstaje w głowie i jak można sobie pomóc też głową.
Ruch to zdrowie! Dlatego zanim wezmę się do pisania dalszej części swoich wywodów, zrobię kilka pajacyków, przysiadów, rytuały tybetańskie odhaczę i potańcuję chwilę, bo to mnie relaksuje i odświeża mózg. Wróciłam. Problem z nadwagą jest w mojej opinii ściśle powiązany z aktywnością fizyczną, a właściwie z jej brakiem. Nawet gdy dużą wagę przywiązujemy do zdrowego trybu życia i regularnych posiłków, to nie gwarantuje to sylwetki osy. Ruch jest absolutnie podstawą - ma bezpośredni wpływ na całą naszą psycho-fizyczną kondycję. Jest mnóstwo zalet codziennych ćwiczeń:
Co jako pierwsze przychodzi Wam do głowy jako główny powód otyłości? Nieumiarkowanie w jedzeniu = obżarstwo. Trudno się z tym nie zgodzić. Byle jaki jadłospis, podjadanie, słodycze, alkohol, papierosy, kawa, mięso, nadmiar tłuszczu... Tiaa, to wszystko prawda. Jednak dziś nie o tym. Dziś chciałabym napisać o 3 innych przyczynach otyłości. Tak z innej beczki tym razem, co by nie było monotematycznie, że Lyda tylko o zdrowym żarciu pisze. Uwaga, mam też inne przemyślenia aniżeli tylko straszenie rakiem, gdy się najesz pestycydów.
Zatem chciałabym poroztrząsać się nad:
1. Brakiem ruchu, a właściwie tym, co dobrego ruch może wnieść do Twojego życia, a co złego może wynieść z niego siedzący tryb pracy i spędzania wolnego czasu.
2. Stres morderca, on szybko może wpędzić do grobu.
3. Uzdrawiająca moc Twojej Duszy, czyli jak otyłość powstaje w głowie i jak można sobie pomóc też głową.
Ruch to zdrowie! Dlatego zanim wezmę się do pisania dalszej części swoich wywodów, zrobię kilka pajacyków, przysiadów, rytuały tybetańskie odhaczę i potańcuję chwilę, bo to mnie relaksuje i odświeża mózg. Wróciłam. Problem z nadwagą jest w mojej opinii ściśle powiązany z aktywnością fizyczną, a właściwie z jej brakiem. Nawet gdy dużą wagę przywiązujemy do zdrowego trybu życia i regularnych posiłków, to nie gwarantuje to sylwetki osy. Ruch jest absolutnie podstawą - ma bezpośredni wpływ na całą naszą psycho-fizyczną kondycję. Jest mnóstwo zalet codziennych ćwiczeń:
- endorfiny, endorfiny, endorfiny! - czyż każdy z nas nie pragnie poczucia szczęścia? Właśnie 30-minutowy wysiłek może nam to zapewnić. Ruch sprawia, że w naszym organizmie wydzielają się hormony szczęścia, co zdecydowanie poprawia nam nastrój (ja mogłabym już zatrzymać się na tym punkcie).
- poprawia pracę mózgu - lepiej myślimy, podejmujemy decyzje, planujemy, ogólnie wydaje mi się, że dzięki ćwiczeniom stajemy się tacy hmm lepiej zorganizowani, tak przynajmniej ja mam, poza tym jestem wówczas bardziej kreatywna i w ogóle mam więcej chęci do życia
- o tym, że przeciwdziała zbieraniu się zbędnych kilogramów nie muszę mówić! - to podobno nawet ważniejsze niż super niskokaloryczne jedzenie, poza tym dbamy w ten sposób o to, by w boczki nie szło... Gdy problem z nadwagą już jest (bo za późno się zorientowaliśmy, by pobiegać trochę czy salsę potańczyć), ćwiczenia to MUS i nie ma mi się nie chce, że sałatę będę jeść, i że pieczywo białe odstawię, i że ziemniaków nie tknę! Koniecznie trzeba ćwiczyć - filmików w necie za free jest multum i to z przeróżnymi formami ćwiczeń. Widziałyście zumbę? :-)
- to, co wg mnie najbardziej trafia do człowieka wymieniłam, ale, żeby nie było, to ćwiczenia: zapobiegają osteoporozie, zmniejszają ryzyko zachorowania na cukrzycę, poprawiają pracę układu krążenia, poprawiają jakość snu...
Każdy powinien wybrać ćwiczenia najlepsze dla siebie. Wiadomo, że nie każdy lubi biegać, chodzić na siłownię czy pływać. Powinnam powiedzieć, żeby się nie zmuszać, ale to bym bzdury opowiadała. Przecież wygodniej jest włączyć sobie serial, zrobić herbatkę i wskoczyć pod kocyk... Zatem trzeba się ZMUSIĆ! Narzucić sobie rygor! Mogę Wam powiedzieć, jakie ćwiczenia ja lubię. Są to rytuały tybetańskie. Niby 5 prostych ćwiczeń, a gdy wpadam w rytm codziennego ich wykonywania, od razu czuję się lepiej. Ogromnie ważny jest w nich prawidłowy oddech, więc po ćwiczeniach czuję, że mój organizm jest dotleniony. Świetnie wpływają na mój kręgosłup, no i są bardzo odprężające. Znalazłam opisy każdego rytuału tutaj. O, a tutaj jest ładny filmik. Nic jednak nie zastąpi książki. (P.S. To nie reklamy!! ;)) A co do nadwagi, to czytałam wypowiedzi osób, którym rytuały pomogły zrzucić nadmiar kilogramów. Podobno, tak wyczytałam, ważna jest intencja, z jaką ćwiczymy. Na przykład ja pragnę, by dobrze działały na mój kręgosłup i na poprawę ogólnego samopoczucia, tak też się dzieje. Generalnie, reasumując, gorąco polecam poczytać, sprawdzić i oceńcie sami, czy warto. Czekam na Wasze opinie.
Stres to trudny przeciwnik. Sama mam problemy z jego pokonaniem. Co mi się wydaje, że ring jest mój, on się podnosi i atakuje dalej. W moim przypadku nie ma problemu z odkładającym się tłuszczykiem, jednak poszperałam w necie i okazuje się, że stres i nadwaga bardzo często idą w parze. Zajadanie stresu. Hmm co by można było na to zaradzić...? Po pierwsze, w stresowych sytuacjach nie mieć nigdy pod ręką niczego słodkiego, żadnego batonika czy cukierka. To mi jako pierwsze przychodzi do głowy. Nie będę ściemniać, że sama sobie dobrze radzę ze stresem, bo tak nie jest. Jednak są różne metody relaksacji, których można spróbować. Tutaj też każdy indywidualnie musi sprawdzić, co na niego działa. Podobno bardzo dobre efekty daje coś tak naprawdę bardzo łatwego, coś, co każdy sam może zrobić bez żadnego wkładu, coś, o czym mówi się na okrągło, a jednocześnie z tego naśmiewa. To coś, to zastępowanie negatywnych myśli pozytywnymi. Stosuję tę metodę dopiero od niedawna, tzn. uczę się stosować. Gdy dopadał mnie jakiś problem, to ciągle po mojej głowie chodziły złe i smutne myśli, a żołądek bardzo mnie bolał, stres mnie paraliżował. Teraz gdy tylko poczuję, że coś takiego zaczyna się dziać, od razu zaczynam myśleć "daj spokój, wszystko rozwiąże się tak jak sobie tego życzysz, będzie tak jak ma być". To nie są dyrdymały. To metoda najlepsza z wszystkich. Nieprzejmowanie się, a zaakceptowanie i pozwolenie sytuacji samej się rozwiązać, daje nam poczucie spokoju. I co ważniejsze, daje nam rozwiązanie. Powiecie, łatwo mówić, ja też tak mówię. Ale, kurczę, pomóżmy sobie, jeśli tylko możemy, to nie kosztuje majątku, jaki trzeba by przeznaczyć na psychoanalityka. Do tego poleciłabym nie przejmować się opinią innych ludzi, bo to tylko dołuje, a osoba oceniająca ma najwyraźniej problem sama ze sobą. Ważne, byśmy spotykali się ze znajomymi, z przyjaciółmi, cieszyli się wspólnym towarzystwem, bo w takich mogłoby się wydawać prozaicznych rzeczach, największe ukojenie można znaleźć. Pamiętajmy o odpoczynku. Nie można pracować 24 h na dobę, ZASŁUGUJEMY na relaks, chwilę zapomnienia, regenerację. Każdego dnia wygospodarujmy czas tylko dla siebie, w którym robimy tylko to, na co mamy ochotę. Głowa do góry!
Głowa do góry x 2. Nauczyłam się patrzeć na człowieka całościowo, to znaczy, że gdy mam grypę przez 1,5 dnia (tak kilka dni temu właśnie było), nie przypisuję tego tylko temu, że w koszulkę z krótkim rękawem w październiku wskoczyłam. Co poniektórzy tak właśnie uważają, jednak naprawdę było chyba z 25 stopni i w tramwaju, w godzinach szczytu, się gotowałam. Ale wracając do tematu przewodniego, a więc nadwagi, chociaż ładniej brzmi "zbędnych kilogramów"... Przyczyn psychosomatycznych otyłości może być naprawdę sporo, co nie znaczy, że na 100% Twój problem tutaj opiszę. Każdy bowiem indywidualnie musi sprawę prześwietlić. Jeśli potrzebujesz zaufanego lekarza dusz, to mogę się podzielić kontaktem, ale to w wiadomościach e-mail. Zatem, do sedna, chorobliwa nadwaga może być skutkiem (powtarzam skutkiem, a nie przyczyną, nie objawem):
Słowo od Pani Dietetyk...
Na pierwszych stronach gazet, zwłaszcza tych kolorowych, często czytamy: '10 kg w 10 dni'... lub 'jedz co chcesz i chudnij'... czy 'im więcej zjesz, tym więcej schudniesz'
Jedynym znanym mi sposobem na szybkie pozbycie się obwisłej podskórnej tkanki tłuszczowej jest jej chirurgiczne wycięcie... Żeby natomiast osiągnąć taki sam efekt w zdrowy sposób najpierw trzeba "naprawić" to, co się 'zepsuło' - zmienić sposób odżywiania , zacząć się więcej ruszać, pić więcej wody, zredukować stres i częściej się uśmiechać. To wszystko w wielkim uproszczeniu oczywiście, bo o samym tylko wpływie emocji na nasze ciało fizyczne napisano wiele książek... I pamiętajcie - każda osoba jest indywidualnością ze swoją historią zapisaną w DNA, historią i warunkami dotychczasowego życia, z indywidualnymi reakcjami i przyzwyczajeniami, dlatego powinna być traktowana w procesie dobierania odpowiedniej diety w sposób indywidualny. Nie można wszystkim polecać brokuły :-) ! Dieta, jeśli ma być skuteczna, powinna być skrojona 'na miarę' jak u najlepszego krawca, ale zanim zawitacie do mnie, posłuchajcie własnego ciała, ono potrafi dać wiele cennych wskazówektylko trzeba się nauczyć je rozumieć. A z okazji 'Światowego Dnia Walki z Otyłością' życzę Wam, aby to nigdy nie było Wasze święto :-)"
Pozdrawiam,
Wasz Dietetyk
Specjalista Wellness
Agata Cantini-Lipińska
wegetarianka 13 lat
weganka 2 lata
Głowa do góry x 2. Nauczyłam się patrzeć na człowieka całościowo, to znaczy, że gdy mam grypę przez 1,5 dnia (tak kilka dni temu właśnie było), nie przypisuję tego tylko temu, że w koszulkę z krótkim rękawem w październiku wskoczyłam. Co poniektórzy tak właśnie uważają, jednak naprawdę było chyba z 25 stopni i w tramwaju, w godzinach szczytu, się gotowałam. Ale wracając do tematu przewodniego, a więc nadwagi, chociaż ładniej brzmi "zbędnych kilogramów"... Przyczyn psychosomatycznych otyłości może być naprawdę sporo, co nie znaczy, że na 100% Twój problem tutaj opiszę. Każdy bowiem indywidualnie musi sprawę prześwietlić. Jeśli potrzebujesz zaufanego lekarza dusz, to mogę się podzielić kontaktem, ale to w wiadomościach e-mail. Zatem, do sedna, chorobliwa nadwaga może być skutkiem (powtarzam skutkiem, a nie przyczyną, nie objawem):
- tęsknoty za bezpieczeństwem,
- nie życia w zgodzie ze sobą, a wg starych wpajanych schematów (np. w dzieciństwie),
- potrzeby miłości, otrzymywania czegoś dobrego od otoczenia,
- nie życia teraźniejszością, a martwieniem się na zapas, przez co gromadzisz, chomikujesz kilogramy,
- nieumiejętności przyznania się do niezadowolenia z życia,
- niezgodności Twojego wnętrza z tym, kim chcesz być,
- braku lekkości w podejmowanych decyzjach życiowych,
- walki ze samym sobą...
Słowo od Pani Dietetyk...
"Jestem zmęczona wysłuchiwaniem i czytaniem bzdur!
Coraz to słyszymy o nowych dietach cud, które według "najnowszych badań", a często także "naukowych" (żeby podkreślić rangę rzekomego badania i zdobyć zaufanie czytelnika) mają sprawić, że praktycznie natychmiast pozbędziemy się niechcianego tłuszczu i będziemy wyglądać rewelacyjnie...!Na pierwszych stronach gazet, zwłaszcza tych kolorowych, często czytamy: '10 kg w 10 dni'... lub 'jedz co chcesz i chudnij'... czy 'im więcej zjesz, tym więcej schudniesz'
A jaka jest prawda?
Takie cuda nie istnieją!!!
Jedynym znanym mi sposobem na szybkie pozbycie się obwisłej podskórnej tkanki tłuszczowej jest jej chirurgiczne wycięcie... Żeby natomiast osiągnąć taki sam efekt w zdrowy sposób najpierw trzeba "naprawić" to, co się 'zepsuło' - zmienić sposób odżywiania , zacząć się więcej ruszać, pić więcej wody, zredukować stres i częściej się uśmiechać. To wszystko w wielkim uproszczeniu oczywiście, bo o samym tylko wpływie emocji na nasze ciało fizyczne napisano wiele książek... I pamiętajcie - każda osoba jest indywidualnością ze swoją historią zapisaną w DNA, historią i warunkami dotychczasowego życia, z indywidualnymi reakcjami i przyzwyczajeniami, dlatego powinna być traktowana w procesie dobierania odpowiedniej diety w sposób indywidualny. Nie można wszystkim polecać brokuły :-) ! Dieta, jeśli ma być skuteczna, powinna być skrojona 'na miarę' jak u najlepszego krawca, ale zanim zawitacie do mnie, posłuchajcie własnego ciała, ono potrafi dać wiele cennych wskazówektylko trzeba się nauczyć je rozumieć. A z okazji 'Światowego Dnia Walki z Otyłością' życzę Wam, aby to nigdy nie było Wasze święto :-)"
Pozdrawiam,
Wasz Dietetyk
Specjalista Wellness
Agata Cantini-Lipińska
wegetarianka 13 lat
weganka 2 lata
czwartek, 24 października 2013
10% zniżki na produkty This is Bio
Dziś obchodzimy Światowy Dzień Walki z Otyłością.
Z tej okazji wraz z firmą This is Bio mamy dla Was 10% zniżki na naturalne preparaty wspomagające odchudzanie
Rabat obowiązuje w dniach 24-26.10.2013
wtorek, 8 października 2013
Miswak = ekologiczne mycie zębów
Krótka historia gałązek Miswak:
.jpg)
Ciekawym faktem dotyczącym historii Miswaku jest to, iż był on polecany przez Proroka Mahameta, dzięki czemu jego stosowanie stało się jeszcze częstsze wśród wyznawców islamu. Znanych jest kilka cytatów Proroka, w których podkreśla on niezwykłe działanie Miswaku i poleca jego stosowanie (Islam Kotob, Muslims and Science, (Islamic Books), str.30).
Z pewnością rodzi się jednak pytanie co sprawia, iż Miswak jest taki skuteczny? Wpływ na skuteczność gałązki ma oczywiście jej budowa:
Z pewnością rodzi się jednak pytanie co sprawia, iż Miswak jest taki skuteczny? Wpływ na skuteczność gałązki ma oczywiście jej budowa:
- krzemionka ma działanie wybielające,
- tanina działa kojąco na bolesne dziąsła,
- alkaloidy zabijają bakterie,
- zawarte w gałązce żywice tworzą na zębach powłokę, która chronią zęby przed powstawaniem osadu i rozwojem bakterii.
Warto podkreślić także, że gałązka dostarcza jamie ustnej witaminy C, która przyspiesza regenerację organizmu, a także jony fluoru i wapnia o działaniu mineralizującym i bakteriobójczym.
Po prostu warto – rekomendacja WHO:
Doświadczenie kilkuset lat w zachowaniu zdrowych i białych zębów przez mieszkańców Bliskiego Wschodu może być samo w sobą rekomendacją Miswaku – gałązki, której prozdrowotne właściwości mogą być od niedawna także wykorzystywane przez Europejczyków (przed wprowadzeniem na rynek samej gałązki, można było spotkać się z pastami do zębów z dodatkiem Miswaku).
Poza mądrością pokoleń właściwości Miswaku polecają także prawdziwe autorytety – Światowa Organizacja Zdrowia zaleca stosowanie gałązki Miswak do pielęgnacji zębów i ogólnej higieny jamy ustnej.
Jeśli zależy nam na ekologii, z pewnością docenimy naturalność produktu, którego właściwości wynikają z przyrody, a nie zostały sztucznie wytworzone w laboratorium (np. dyskusyjne właściwości past z fluorem).
Mycie zębów Miswakiem ma bardzo wiele zalet. Można wymienić tutaj wygodę (choć wymaga ona pewnego przyzwyczajenia), funkcjonalność i ekologię, a także oczywiście sprawdzone działanie wybielające, przeciwpróchnicze, antybakteryjne. Co więcej, posiłkując się opracowaniem doktora Rami M. Diabi pt. „Sewak and cigarettes, a remedy for an epidemic”, można wskazać także na m.in. przeciwdepresyjne właściwości Miswaku, pozytywny wpływ na wzrok. Warto podkreślić także, że w przeciwieństwie do tradycyjnych szczoteczek (na których bakterie rozmnażają się w szybkim tempie), stosowanie Miswaku zapewnia sterylność, jeśli tylko będziemy odcinać zużyty koniec gałązki.
Podsumowując, Miswak to wyjątkowy sposób na ekologiczne mycie zębów. Ucząc się na mądrości mieszkańców krajów Bliskiego Wschodu, spróbujmy Miswaku z EcoTooth w codziennej higienie zębów.
Miswak a palenie papierosów:
Miswak to gałązka, która ma bardzo pozytywny wpływ na zdrowie i biel naszych zębów. Zadziwiające jest jednak to, że na tym jej właściwości się nie kończą, ponieważ Miswak pomaga również… oduczyć palenia!
Miswak to gałązka, która ma bardzo pozytywny wpływ na zdrowie i biel naszych zębów. Zadziwiające jest jednak to, że na tym jej właściwości się nie kończą, ponieważ Miswak pomaga również… oduczyć palenia!
W jaki sposób Miswak sprawia, że palacze rezygnują z nałogu?
Jeśli założymy, iż nałóg nikotynowy (jak wiele innych nałogów) wynika nie tyle z uzależnienia od chemicznych substancji zawartych w papierosach, ile od nawyku związanego z paleniem (zajęcie czymś dłoni w sytuacji stresowej, chwila oddechu „świeżym powietrzem” itp.), to oczywiste staje się, iż nałóg ten możemy zastąpić czymś innym – w tym przypadku stosowaniem Miswaku.
Jeśli założymy, iż nałóg nikotynowy (jak wiele innych nałogów) wynika nie tyle z uzależnienia od chemicznych substancji zawartych w papierosach, ile od nawyku związanego z paleniem (zajęcie czymś dłoni w sytuacji stresowej, chwila oddechu „świeżym powietrzem” itp.), to oczywiste staje się, iż nałóg ten możemy zastąpić czymś innym – w tym przypadku stosowaniem Miswaku.
Nie chodzi jednak o to, by z jednego niszczącego nałogu wpaść w drugi – wręcz przeciwnie. Regularne stosowanie Miswaku ma bardzo pozytywne oddziaływanie na organizm (szczególnie oczywiście na jamę ustną), potwierdzone przez Światową Organizację Zdrowia. Porównując nowy „nałóg” z dotychczasowym paleniem papierosów okazuje się, że nasze zęby są zdrowsze i bielsze, a my – zdrowsi.
Czy zastąpienie palenia tytoniu Miswakiem automatycznie powoduje rzucenie palenia?
Bardzo wiele zależy od konkretnej osoby, jednak badania wykazują, że po wprowadzeniu stosowania Miswaku do codziennych nawyków, ilość wypalanych papierosów zmniejsza się w bardzo wyraźny sposób (nawet o kilkadziesiąt procent) (Dr Rami M.Diabi, “SEWAK and CIGARETTES” A remedy for an epidemic).
Świetnym pomysłem może być noszenie gałązki w paczce papierosów – gdy sięgniemy po papierosa, widząc Miswak częściej wybierzemy zdrowszą alternatywę. Zachowamy nie tylko piękny uśmiech, ale także zdrowia, którego pozbawia nas regularne palenie.
Czy zastąpienie palenia tytoniu Miswakiem automatycznie powoduje rzucenie palenia?
Bardzo wiele zależy od konkretnej osoby, jednak badania wykazują, że po wprowadzeniu stosowania Miswaku do codziennych nawyków, ilość wypalanych papierosów zmniejsza się w bardzo wyraźny sposób (nawet o kilkadziesiąt procent) (Dr Rami M.Diabi, “SEWAK and CIGARETTES” A remedy for an epidemic).
Świetnym pomysłem może być noszenie gałązki w paczce papierosów – gdy sięgniemy po papierosa, widząc Miswak częściej wybierzemy zdrowszą alternatywę. Zachowamy nie tylko piękny uśmiech, ale także zdrowia, którego pozbawia nas regularne palenie.
Sprawdź Sam właściwości tego szlachetnego korzenia!
Jak używać patyczka Miswak - czyli instrukcja stosowania:
Gdy słyszymy o tym, że Miswak zastępuje zarówno szczoteczkę, jak i pastę do zębów, z pewnością zastanawiamy się nad tym, jak zwykła gałązka pozwoli nam na dokładne czyszczenie zębów. Odpowiedź jest bardzo prosta – znajdziemy ją w krótkiej instrukcji stosowania Miswaku:
Gdy chcemy zastosować Miswak do szczotkowania zębów, warto obrać jego końcówkę nożykiem ze skórki na długości około 1 cm (zależnie od potrzeb).
Obraną końcówkę powinniśmy zamoczyć w wodzie, by włókna uległy rozwarstwieniu – poprzez gryzienie końcówki przekształcimy ją w niewielki pędzelek.
Możemy już szczotkować zęby, pamiętając również o tym, by delikatnie rozmasować dziąsła (Miswak również ma na nie bardzo pozytywny wpływ).
Na koniec powinniśmy odciąć zużytą końcówkę gałązki . Pamiętajmy również o tym, że Miswak warto przechowywać w szczelnie zamkniętym opakowaniu, ponieważ wówczas nie wysycha on szybko i nie utlenia się.
Stosowanie patyczka zamiast szczoteczki początkowo może być dość trudne, jednak szybko przyzwyczaimy się do nowych ruchów i precyzyjnego mycia zębów.
Miswak można także żuć – wówczas poszczególne włókna również docierają do przestrzeni międzyzębowych, wybielając je i przeciwdziałając próchnicy i paradontozie.
Kiedy najlepiej stosować Miswak? Jest to oczywiście produkt, jaki powinien znaleźć się w każdym ekologicznym domu. Miswak znakomicie sprawdza się jednak również w podróży i wszędzie tam, gzie mamy utrudniony dostęp do kosmetyków i bieżącej wody. Z Miswakiem nie musimy rezygnować z pielęgnacji zębów – w każdej sytuacji będą one białe i lśniące.
Źródło: http://ecotooth.pl
Olejek pichtowy syberyjski 50ml

Olejek pichtowy syberyjski (łac. Oleum Abies Sibiricae) otrzymywany jest z młodych pączków jodły syberyjskiej. Najcenniejsze są pokryte igliwiem wierzchołki młodych pędów o długości do 30 cm. To z nich uzyskuje się olejek eteryczny szeroko stosowany w medycynie oraz kosmetyce. Pichta występuje w rejonach Syberii Wschodniej na dziewiczych terenach o krystalicznie czystym powietrzu. Drzewo to może rosnąć wyłącznie w warunkach wolnych od zanieczyszczeń przemysłowych, dlatego otrzymywany z niego olejek jest w pełni ekologicznym produktem. I chociaż nie wszystkie właściwości olejku pichtowego są do końca zbadane, istnieje ogromna ilość prac naukowych na temat jego zalet; przeprowadzono też wiele badań klinicznych, między innym w Rosji, Finlandii, Polsce, Niemczech, Kanadzie, Japonii.
Droga do zdrowia
Olejek pichtowy po podaniu doustnie nie ulega rozkładowi w przewodzie pokarmowym. Po zażyciu doustnym wchłania się wciągu 20-30 minut do krwi i limfy, wywierając działanie miejscowe i ogólne. Aktywne składniki olejku pichtowego nie ulegają rozkładowi w wyniku działania enzymów trawiennych, dzięki czemu przenikają do krwi i dalej do ogniska problemu, gromadząc się w osłabionych i chorych tkankach organizmu. Po upływie 48 godzin od podania wydalane są wraz z moczem, z potem, łojem, żółcią i powietrzem wydychanym przez płuca.
Zielony antybiotyk
Badania wykazały, że olejek pichtowy zawiera znaczne ilości fitocydów, które znane są ze skutecznego niszczenia wirusów, bakterii i grzybów chorobotwórczych. Fitocydy wzmacniają system odpornościowy człowieka i mobilizują go do walki z chorobą. Działa wzmacniająco i ochronnie w okresach przesileń i zmian pogodowych. Olejek pichtowy uszkadza osłonki lipoproteinowe wirusów i strukturę rdzenia nukleinowego wirusów. Wspomaga usuwanie toksyn i martwych komórek z organizmu. Działa antyseptycznie i wykrztuśnie.
Wszechstronny terapeuta
Uczeni rosyjscy dowiedli, iż preparaty z jodły pomagają przywracać do normy skład krwi. Szczególnie dobry wpływ mają na normalizację poziomu limfocytów i leukocytów, co okazuje się być niezwykle ważne dla chorych poddanych promieniowaniu. Olejek pichtowy odpręża i łagodzi bóle głowy. W stosowaniu zewnętrznym wykazuje właściwości znieczulające i rozluźniające. Posiada właściwości przeciwszkorbutowe, moczopędne, oczyszczające i ogólnie wzmacniające. Podnosi odporność organizmu i polepsza metabolizm.
Balsam dla duszy
Olejek pichtowy ma działanie energetyzujące - podnosi zdolność do pracy, wywołuje uczucie pewności siebie, pobudza inteligencję i bystrość umysłu, dodaje sił witalnych. Według niektórych ekspertów przewyższa pod tym względem popularny żeń-szeń. Działa antystresowo i relaksująco; poprawia nastrój i rozluźnia napięte mięśnie. Zawiera w swoim składzie niezwykle cenny bio-przyswajalny hormon AJ(u)G-1, przedłużający młodość zarówno pod względem fizycznym jak i psychicznym. Osoby starsze regularnie przyjmujące olejek pichtowy wyglądają dużo młodziej od rówieśników, są sprawniejsze, pełne energii oraz charakteryzują się zwiększoną potencją do późnych lat życia.
Esencja jakości
Naturalny olejek pichtowy może być stosowany doustnie. Niektórzy producenci zastrzegają, iż nadaje się wyłącznie do stosowania zewnętrznego. Świadczy to wówczas o używaniu zbędnych lub wręcz szkodliwych substancji w procesie produkcji np. substancji zapachowych, konserwantów lub barwników. Istnieje przypuszczenie, iż jest ekstrahowany rakotwórczymi rozpuszczalnikami lub niedokładnie oczyszczony z rozpuszczalników. Prawdopodobne jest, że dla zwiększenia objętości dodaje się olejek jodłowy zwykły lub syntetyczny bądź terpentynę. W tej sytuacji właściwości preparatu zostają zredukowane a produkt taki rzeczywiście nie powinien być stosowany wewnętrznie. W przypadku Olejku Pichtowego firmy Pro Aktiv takie zastrzeżenie nie jest konieczne, produkcja odbywa się metodą 100% destylacji parą wodną. Ponieważ zawiera w 100% naturalne składniki, jest całkowicie bezpieczny dla organizmu. Zarówno składniki jak i technologia produkcji są najwyższej jakości, dlatego też jest on polecany zarówno do użytku zewnętrznego jak i doustnie, w zależności od rodzaju schorzenia. Badania dowiodły, iż skuteczność olejku pichtowego zależy od zawartości aktywnego składnika o nazwie octan bornylu. Olejek Pichtowy firmy Pro Aktiv zawiera maksymalne możliwe do uzyskania stężenie octanu bornylu (40%), co daje gwarancję pełnego wykorzystania przez organizm zbawiennych właściwości tego preparatu.
Przechowywanie
Olej eteryczny należy przechowywać tylko w zamkniętym szklanym opakowaniu z dala od światła. Olejek pichtowy i inne oleje z drzew iglastych rozkładają się pod wpływem światła słonecznego, utleniają się pod wpływem tlenu zawartego w powietrzu. Dlatego przechowywać je trzeba w ciemnym miejscu, najlepiej w kartoniku. Jeżeli przestrzega się zasad przechowywania i korzystania, oleje eteryczne zachowują swoje właściwości kilka lat.
Uwagi przed zastosowaniem
U nielicznej części ludzi olejek wywołuje alergię. Objawia się ona nieznacznym zaczerwienieniem, które w ciągu 2-3 dni znika. Takim chorym stosowania oleju pichtowego nie zaleca się. Z tego samego powodu nie zaleca się stosowania olejku u dzieci poniżej 3-go roku życia. Z powodu znacznego zanieczyszczenia środowiska dzieci w tym wieku są podatne na wszelkiego rodzaju alergie i istnieje niepewność, co do tego jak budujący swoją odporność organizm zareaguje na nieznaną dla siebie substancję. Większość alergii wycisza się do 10-go roku życia. U dzieci powyżej 3-go roku życia można zatem stopniowo wprowadzać niewielkie dawki obserwując reakcję organizmu. Zarówno w przypadku dzieci jak i dorosłych przed pierwszym zastosowaniem Olejku Pichtowego polecane jest sprawdzenie swej podatności na alergię. W tym celu na grzbiecie dłoni, klatce piersiowej lub na nodze należy umieścić 10-15 kropel olejku i wetrzeć. Jeżeli następnego dnia na skórze nie pojawi się wyraźne zaczerwienienie, oznacza to, iż można go stosować.
Uwaga:
Opis właściwości preparatu Olejek Pichtowy zawarty w niniejszym opracowaniu ma charakter wyłącznie informacyjny. W razie choroby skontaktuj się z lekarzem i zastosuj do jego zaleceń. W żadnym wypadku kuracja preparatem Olejek Pichtowy nie zastępuje leczenia prowadzonego przez lekarza medycyny.
Cena olejku: 22 zł :-)
Źródło: http://www.proaktiv.pl
wtorek, 1 października 2013
Microgreens - siewki - JUŻ W NAJBLIŻSZY PONIEDZIAŁEK
„Microgreens, czyli siewki są jednym
z najbogatszych naturalnych źródeł witamin, minerałów,
mikroelementów, aminokwasów i białek. Są to młodziutkie sadzonki
warzyw liściowych i ziół o intensywnym smaku. Są one niezwykle
delikatne i dlatego wymagają troskliwej opieki.
Nasze gospodarstwo znajduje się w
ekowiosce Bhrugu Aranya położonej między Tatrami a Babią Górą,
gdzie stosujemy tylko ekologiczne metody rolnictwa Homa. Metody te w
naturalny sposób odżywiają glebę, atmosferę i rośliny, dzięki
czemu nasze siewki odznaczają się szczególnie wysokimi walorami
odżywczymi i smakowymi.
Składniki odżywcze:
Siewki wykazują kilka razy większy
poziom skoncentrowanych substancji czynnych niż dojrzałe rośliny i
nasiona. Nasze siewki dostarczają takich składników odżywczych
jak: witamina A, B, C, E, i K, wapń, chlorofil, żelazo, lecytyna,
magnez, kwas pantotenowy (witamina b5), fosfor, potas,
przeciwutleniacze i pełnowartościowe białka. Jak widać siewki są
bardzo pożywne i zdrowe!
Siewki kontra kiełki:
Siewki to nie to samo co kiełki.
Kiełki to po prostu skiełkowane nasiona z użyciem wody. Natomiast
siewki wyhodowane są z nasion posadzonych w ziemi, z której w miarę
wzrostu czerpią minerały i wzbogacają swoje składniki odżywcze.
Najlepiej rosną w warunkach niskiej wilgotności, przy dużej ilości
światła i dobrej cyrkulacji powietrza. Takie środowisko w
połączeniu z atmosferą Homa redukuje ryzyko rozwoju rozwoju
bakterii patogennych.
Siewki zbiera się po 7-14 dniach po
wysianiu i chociaż tak malutkie pełne są substancji odżywczych,
wigoru, barwy i smaku, a do tego mają niezwykle atrakcyjny wygląd.
Jak używać siewki?
Siewki stosuje się dla uzyskania
ciekawego efektu wizualnego oraz urozmaicenia smaku przede wszystkim
w restauracjach, które kładą duży nacisk zarówno na twórczą
prezentację jak i doskonały smak potraw. Delikatne i świeże
siewki dodają uroku i nowego wymiaru w połączeniu z wyraźnymi
akcentami smakowymi. Siewki można również jako pożywny, świeży
dodatek do kanapek, tortilli i sałatek i wielu innych potraw.
Siewki należy przechowywać w lodówce
w temperaturze 3-4 stopni w zamkniętym pojemniku, wówczas w
zależności od rodzaju zachowują swoją świeżość od 5 dni do 2
tygodni.
Siewki zaleca się dokładnie opłukać
w wodzie przed spożyciem.”
Dostępne siewki:
- brokuł
- burak
- czerwona kapusta
- czerwona gorczyca
- pak choi
- groszek
- słonecznik
- rzodkiewka
SIEWKI POSIADAJĄ CERTYFIKAT
EKOLOGICZYNY: AGRO BIO TEST PL-EKO-07-04331
Tekst opracowany przez Fundację
Terapii Homa z Jordanowa
Osoby chętne zamówieniem wybranych siewek na poniedziałek 7.10.13, prosimy o kontakt: tel. 519 870 329, sklepmelasa@gmail.com
poniedziałek, 23 września 2013
środa, 11 września 2013
Ogłoszenie MeLaskowe
Elo, elo!
Szukamy Studentów, którzy w ramach dodania pracy do swojego portfolio nakręcą reklamę video MELASY. Gdyby Ktoś coś wiedział, prosimy o kontakt.
Sprawa jest pilna! :-)
sobota, 7 września 2013
poniedziałek, 2 września 2013
Tak dla życia
Niejedzenie
mięsa w naszej Rodzinie zapoczątkowała moja Mama. Pewnego dnia
powiedziała, że nie będzie jadła, bo zwierzęta to nasi młodsi
bracia, których nie wolno zabijać. Dała nam jednak wybór, nie
narzucała nic. Niedługo
po tym, poszłyśmy
w Jej ślady.
Temat zdecydowanie od strony etycznej nas interesował. Zaczęłyśmy
więcej widzieć. Otworzyłyśmy
oczy na cierpienie tych istot, dowiedziałyśmy
się, że czują podobnie do ludzi, że cierpią, że ich świadomość
jest o wiele wyższa niż nam się wydaje. Zdrowie nie miało wówczas
żadnego większego znaczenia, to znaczy, nie łączyłyśmy
niejedzenia mięsa ze zdrowiem bądź chorobą. Teraz wiem, że to był pierwszy krok w stronę zdrowego stylu życia.
Zaczęłam
pracować w sklepie ze zdrową żywnością w Krakowie, gdy miałam 19
lat. Okazało
się, że temat jest niezmiernie bliski memu sercu, że cieszy mnie taka praca. Wciąż nie rozumiałam jednak, dlaczego miałabym wydawać więcej na jedzenie.
Jednocześnie tłumacząc Klientom, o co biega z tymi certyfikatami i
czemu morele bez siarki
są lepsze od tych z siarką, robiłam zakupy w Carrefourze. Duże
zakupy. Zazwyczaj na cały
tydzień. Przygotowywałam sobie karteczkę z produktami, których
potrzebuję i ładowałam je do koszyka. Dużo
czasu
musiało
upłynąć, gdy poczułam tak naprawdę, jak dużą wartość ma dla
mnie zdrowe pożywienie. Zaczęło się od kupowania pojedynczych
produktów, ot tak, bo mi smakowały. Potem coraz więcej. Aż w
końcu warzywa i owoce kupowałam tylko i wyłącznie tam. Gdy
wprowadziłam do jadłospisu niepaloną kaszę gryczaną, jaglaną,
brązowy ryż, mleka roślinne, stała się istna rewolucja. Mama z
wielkim
zdziwieniem patrzyła jak powoli otwieram
się na smaki przeróżne, a do tej pory wielkim niejadkiem byłam.
Zakochałam
się w zdrowej żywności. Krok drugi.
Nie
jest tak, że tylko i wyłącznie z MELASY zabieram żywność,
kupuję również w konwencjonalnych sklepach. Co prawda jest to tylko kilka wybranych produktów, ale są. Dążę do tego, by jeść
100% BIO.
Pomyślicie
sobie, że mówię te wszystkie rzeczy po to, by Was zachęcić,
byście przyszli do MELASY i kupowali. Nie mylicie się. Dzięki temu
ja mam co jeść, w co się ubrać i gdzie mieszkać. Możecie
wierzyć lub nie, ale ja przede wszystkim ze zwykłej troski Was do
zdrowego trybu życia zachęcam. Co polecam, gdy Ktoś ma ochotę na
coś słodkiego? Jabłko albo pomarańczę, banany też słodkie
mamy. Wszystko musi być w równowadze. Gdybym ideą się nie
kierowała, MELASA by nigdy nie powstała.
Ekologiczne
warzywa/owoce – takie, które zgodnie z naturą zostały stworzone,
nie podsypywane czy pryskane były żadnymi świństwami, takie,
które nasi Dziadkowie hodowali, takie, których smak jest smakiem
dzieciństwa, gdy boso po sadzie się biegało i czereśnie prosto z
drzewa zrywało, takie, które moc
witamin i minerałów mają w sobie, takie, które są prawdziwe.
Takie, które powinny być w każdym sklepie, ale że człowiek
już nie jest najważniejszy, a pieniądz, w specjalistycznych
sklepikach muszą być sprzedawane. Dobrze, że nie spod lady.
Moje
życie się bardzo zmienia, odkrywam, co tak naprawdę ma dla mnie
największe znaczenie. I wiecie co odkryłam? Że najważniejsza
jestem ja sama. Moje dobre samopoczucie, mój spokój wewnętrzny,
moje bezpieczeństwo, moje zdrowie. Jak ważna jestem sama dla
siebie? Czy jestem na tyle ważna, by podawać swojemu organizmowi
ekologiczne pożywienie? Czy moje ciało jest nic nie warte i mogę
jeść byle co? Mogę traktować się jak śmietnik?
Otóż
uważam, że mój organizm jest absolutnie fantastyczny. Jest
posłuszny, zawsze robi to, czego zapragnę. Jest bardzo mądry,
zawsze wszystko analizuje, chce wiedzy, wiadomości. Jest dobrym
obserwatorem, potrafi mówić, ale i wysłuchać, gdy trzeba.
Zachodzi w nim mnóstwo procesów w każdej sekundzie. Cały czas
stara się, by wszystko grało, bym czuła się dobrze. A gdy coś
nawala, daje mi znać, że mam się nim zająć. Jak mogłabym źle
traktować kogoś, kto tyle pracy wkłada w to, bym była zdrowa? A
więc zakładając, że kocham swój organizm i mam jednocześnie
świadomość, jakim syfem jest jedzenie ogólnodostępne, co zrobię? Zjem na kolację dziś sałatę strzępiastą z pomidorkami koktajlowymi albo może krem z dyni zrobię.
O co mi tym razem chodzi?
O to, by potraktować siebie jako kogoś wyjątkowego,
kto zasługuje na wszystko co najlepsze.
Ja doskonale rozumiem, że straszenie chorobami Was nie przekonuje. Że zdrowe jedzenie działa anti-aging też nie. To, że ma mnóstwo wartości odżywczych, że się one dobrze wchłaniają w organizmie też Was nie obchodzi. Przecież zdecydowana większość z Was jest piękna i młoda i o starości nie myśli nic a nic. A przecież choroby, które dotykają osoby starsze nie są regułą, nie taka kolej losu jak to się ładnie mówi. Można być zawsze pełnym energii, radosnym i zdrowym. To nie bujda.
Nasze pokolenie jest dużo słabsze od naszych Rodziców i Dziadków. ALE NASZE POKOLENIA MA DOSTĘP DO WIEDZY. Nasze pokolenie wie, że istnieje prawdziwa żywność, wie, że w sklepach jest naszpikowane chemią dziadostwo. Nasi Dziadkowie nie mieli wyboru - jedli tylko zdrową żywność, bo taką sobie sami wyhodowali. My musimy dokonać wyboru - tak dla życia czy tak dla raka, cukrzycy, chorób serca i innych.
Kochasz siebie?
Bo ja kocham i mam zamiar troszczyć się o siebie, Męża i Siostrzenicę.
Pozdrawiam,
L.
sobota, 31 sierpnia 2013
wtorek, 13 sierpnia 2013
Marzenia się spełniają... Wu-Tang Clan w Krk!
Cze
Państwu.
Mam Wam
dziś do zakomunikowania jedną bardzo specjalną rzecz. I zanim zaczniecie
krytykować i mówić, że bujdy opowiadam, to rozkmincie, czy warto być takimi do
bólu realistami.
Uwaga!
Marzenia
się spełniają!
Doświadczyłam
tego ja osobiście wraz z mym Mężem Jarkiem Wu w chłodną noc z 10 na 11.08.2013. w czasie Coke Live Music Fetival. Zatem co
też się wydarzyło w ów wyjątkowy wieczór?
Marzeniem
naszym wspólnym było pojechać do USA na koncert Wu-Tang Clan. Dlaczego
pojechać, a właściwie polecieć? Nie spodziewaliśmy się, że Ci Panowie mogą
przyjechać do Polski albo raczej nie spodziewaliśmy się, że ktoś ich do Polski znów
zaprosi. I tak pewnego dnia wieść po Internecie się rozeszła, że Wu-Tang
przyjeżdża nie tylko do Polski, nie tylko do Krakowa, ale prawie pod nasz dom,
bo 15 min (okrężną drogą, by głównym wejściem wejść) mamy na piechotę do Muzeum
Lotnictwa. Happiness!
OK, wiemy, że koncert, wiemy że na pewno idziemy, ale bilety na jeden dzień - 155 zł od łebka. Biorąc pod uwagę, że nikt poza Wu-Tang nas nie interesował, dużo. Czekaliśmy do ostatniej chwili z ich kupnem. W czwartek przed koncertem kupiłam bilety o godz. 16, 2 h później naszemu Koledze kupić się ich już nie udało. Co prawda, "dodrukowali" dodatkową pulę biletów, ale znów okazało się nie być ich wystarczająco dużo, ponieważ przy Bora-Komorowskiego co kawałek stał nieszczęśliwy człowiek z kartką na szyi „KUPIĘ BILET”.
Udało nam się! Happiness po raz drugi!
OK, wiemy, że koncert, wiemy że na pewno idziemy, ale bilety na jeden dzień - 155 zł od łebka. Biorąc pod uwagę, że nikt poza Wu-Tang nas nie interesował, dużo. Czekaliśmy do ostatniej chwili z ich kupnem. W czwartek przed koncertem kupiłam bilety o godz. 16, 2 h później naszemu Koledze kupić się ich już nie udało. Co prawda, "dodrukowali" dodatkową pulę biletów, ale znów okazało się nie być ich wystarczająco dużo, ponieważ przy Bora-Komorowskiego co kawałek stał nieszczęśliwy człowiek z kartką na szyi „KUPIĘ BILET”.
Udało nam się! Happiness po raz drugi!
Jesteśmy
na terenie festiwalu. Pierwszy koncert, który dane nam było usłyszeć, to
koncert Ras Luty. Ani ja ani tym bardziej Mąż fanami reggae zbytnio nie
jesteśmy, więc nic a nic nas to nie ruszyło. Przenieśliśmy się pod dużą scenę
na występ Tres.B – ładna dziewczynka z gitarą w kształcie motyla, ale klimat
muzyczny absolutnie odpada. Zagrała o 21 zamiast naszych ulubieńców, ponieważ z rzekomych problemów z transportem, koncert został przesunięty na 1 w nocy! Oh no! Było mi zimno i zaczęłam naprawdę marudzić...
No tak,
chciałoby się coś zjeść skoro czasu mamy tyle... Pominąwszy, że nic wegańskiego
do jedzenia nie było, to tak: frytki (mini porcja) – 6 zł, gofr (najtańsza
wersja, bo były i po 12 zł) – 6 zł, zapiekanka – 6 zł, chipsy – 6 zł. Masakra,
i my mamy w MELASIE drogo? Za takie shitowe jedzenie tyle kasy chcieli!! Buu…
Co
następuje dalej? Koncert Florence & The Machine. Nic nam to wcześniej nie
mówiło. Początkowo wszystkie piosenki zlewały się jedna z drugą, jakby na jedno
kopyto. Jednakże muszę przyznać, że całość stanowiła dosyć przyjemne
słuchowisko przez 1,5 h. Teraz, gdy słyszę ich w radio już wiem, że to, to
właśnie Florence. Koncert ten nie wpłynął jednak na mój gust muzyczny w żaden
sposób i sama z siebie na pewno na YouTube ich utworów sobie włączać nie będę. Podobno Coke należał do tej "26-letniej Brytyjki"... Ja się z tym zgodzić nie mogę.
![]() |
Źródło: fanpage Coke Live Music Festival |
Koniec
grania Florence. Dziewczynki z wiankami we włosach wykruszyły się spod sceny i
wkroczyliśmy my – druga część publiki, która na rap prawdziwy przyszła. Aaajjj…
Gdy tylko RZA pojawił się na scenie… tłum oszalał :-) Dzieeewczyny, a jak on
się prezentował… mówię Wam, 100 razy lepiej niż w klipach… ;-) Po kolei Panowie
wyskakiwali z backstage`u. Zabrakło tylko Reakwona (on moim ulubieńcem akurat nie
jest); zamiast Niego popis dał Cappadonna – jak to mój Mąż mówi - nieoficjalny
członek Wu-Tangów, przyjaciel rodziny :-)
Co to
były za emocje!
Z jednej
strony jestem absolutną przeciwniczką robienia bożków z ludzi. Ale w muzyce
jestem zakochana od zawsze, więc widząc z bliska Gości, których tylko w klipach
mogłam oglądać i muzyki ich z CD słuchać, mogę całkowicie zrozumieć na czym
polega ten szał na koncertach, j a t e ż o s z a l a ł a m. To było po prostu niesamowite. Nawet zdjęć nie robiliśmy, nagraliśmy może 2-3 niecałe
utwory, uznając, że to co właśnie w tym momencie przeżywamy jest najważniejsze
i żadne zdjęcia nie oddadzą tego wspaniałego uczucia, jakie towarzyszyło nam
przez cały ich występ. A do tego dj Mathematics… zmiażdżył :-) Method Man
rzucał się „na publiczność”, podobno był bardzo ciężki, heh, takie komentarze w
necie można znaleźć. GZA coś mało nawijał, ale za spotkanie z nim face to face wybaczamy ;-) Koncert piękny. Chcemy znów!
![]() |
Źródło: fanpage Coke Live Music Festival |
Aaach!
Co było
nie halo?
Ceny,
ceny i jeszcze raz ceny! Zabrakło innych koncertów hip-hopowych. Chociaż na
małej scenie mógł Ktoś z Polski wystąpić zamiast Ras Luty… I tłum. Koncerty
kocham, tłumów nie znoszę. Mimo, że udało nam się tak blisko sceny podejść, że
Jarek z całą ekipą poprzybijał piątki, to ja wytrzymałam tam jedynie pół
występu, drugie pół spędziłam ciut dalej, tam, gdzie dochodziło powietrze.
Podsumowując,
zdecydowanie polecam Wszystkim wiarę w możliwość spełniania się marzeń :-)
Marzenia sprawiają, że zawsze pozostaje w nas w pewnym sensie dziecko, a to
jest absolutnie fantastyczne! A i jeszcze jedno... 310 zł za bilety to nasza najlepsza inwestycja tego lata!
Bawcie
się i cieszcie życiem!
Pozdro,
Lyda
środa, 7 sierpnia 2013
Jesteśmy w telewizorze
Siemano!
W poniedziałek, jak co tydzień, odwiedziła nas Pepsi Eliot, blogerka, witarianka, Kobieta, która po wyjściu z MELASY pozostawia tam mega pozytywną energię. I nie żebym tu coś zmyślała, bo mówiłam o tym Rudej już dawno temu, na początku naszej z Pepsi znajomości. Po prostu w życiu spotyka się różnych ludzi: niektórzy mogą okazać się wampirami, którzy odbierają nam energię, osłabiają nasze pozytywne nastawienie, podcinają nam skrzydła; inni z kolei okazują się być świetnymi "MOTYWATORAMI". I to z tymi drugimi polecam się kolegować. Mogłabym tu jeszcze powypisywać inne sprawy, które w swoim życiu ogarnęłam za sprawą tego bloga, ale wiem, że to niepotrzebne.
A więc Pepsi Eliot wpadła do nas z kamerą! Przyłapała Rudą na pogawędkach z Netką, a mnie wcinającą na obiad sałatkę (sałata zielona strzępiasta, pomidorki koktajlowe, oliwa z oliwek, pestki dyni, troszeczkę przyprawy śródziemnomorskiej). Gdybym wiedziała, to może jakoś lepiej bym się ubrała czy poćwiczyła dykcję przed lustrem ;-)
Hejterzy powiedzą, że głosy mamy brzydkie, że nie umiemy nic powiedzieć, że w ogóle żal... Ale my to mamy w nosie! Jesteśmy świadome swoich niedoskonałości :-)
Sprawdźcie sami:
W poniedziałek, jak co tydzień, odwiedziła nas Pepsi Eliot, blogerka, witarianka, Kobieta, która po wyjściu z MELASY pozostawia tam mega pozytywną energię. I nie żebym tu coś zmyślała, bo mówiłam o tym Rudej już dawno temu, na początku naszej z Pepsi znajomości. Po prostu w życiu spotyka się różnych ludzi: niektórzy mogą okazać się wampirami, którzy odbierają nam energię, osłabiają nasze pozytywne nastawienie, podcinają nam skrzydła; inni z kolei okazują się być świetnymi "MOTYWATORAMI". I to z tymi drugimi polecam się kolegować. Mogłabym tu jeszcze powypisywać inne sprawy, które w swoim życiu ogarnęłam za sprawą tego bloga, ale wiem, że to niepotrzebne.
A więc Pepsi Eliot wpadła do nas z kamerą! Przyłapała Rudą na pogawędkach z Netką, a mnie wcinającą na obiad sałatkę (sałata zielona strzępiasta, pomidorki koktajlowe, oliwa z oliwek, pestki dyni, troszeczkę przyprawy śródziemnomorskiej). Gdybym wiedziała, to może jakoś lepiej bym się ubrała czy poćwiczyła dykcję przed lustrem ;-)
Film wyszedł kapitalnie!
Hejterzy powiedzą, że głosy mamy brzydkie, że nie umiemy nic powiedzieć, że w ogóle żal... Ale my to mamy w nosie! Jesteśmy świadome swoich niedoskonałości :-)
Sprawdźcie sami:
Elo!
"Pokój ludziom dobrej woli!"
LyDa
wtorek, 6 sierpnia 2013
A ja jestem tolerancyjna
Dzień dobry :-)
Jak tu się nie uśmiechać od rana, gdy jest tak wspaniała
pogoda? Świeci słońce, niebo bezchmurne, drzewa zielone. Idealnie. Gdyby tak
mogło być przez cały rok… No, ale nie byłoby wówczas takiej frajdy na wiosnę, że
pierwsze pąki na drzewach się pojawiają.
Co jak co, ale pogoda jest iście wakacyjna. Człowiekowi w
głowie relaks, odpoczynek, leniuchowanie z książką na leżaczku… My czasem
robimy sobie plażing pod Miejscem, bo Chłopaki eleganckie do plażingu fotele
przed witrynę wystawiają. Dziś nawet mogłabym się rozłożyć na pięknym kocu, jednak szklarniowe warunki panujące w pasażu Dietla 45-Miodowa 4, sprawiłyby, że zbyt wcześnie bym dojrzeć mogła.
I wyobraźcie sobie, że istnieją ludzie, którzy na te niepowtarzalne okoliczności przyrody narzekają. A bo wystarczyłoby 25 stopni, bo deszcz powinien trochę pokropić, a bo upał znów. Kurczę, ja nie mówię, że pogoda idealna dla wszystkich jest, ale gdyby tak nauczyć się cieszyć z tego, co jest, a nie ubolewać nad tym, czego nie ma, wyszłoby z pożytkiem dla wszystkich. Społeczeństwo nabrałoby optymizmu, dystansu do świata, a co najważniejsze – do pogody i jakoś tak byłoby łatwiej wszystko akceptować. Czemuż mamy narzekać na coś, na co wpływu nie mamy?
I wyobraźcie sobie, że istnieją ludzie, którzy na te niepowtarzalne okoliczności przyrody narzekają. A bo wystarczyłoby 25 stopni, bo deszcz powinien trochę pokropić, a bo upał znów. Kurczę, ja nie mówię, że pogoda idealna dla wszystkich jest, ale gdyby tak nauczyć się cieszyć z tego, co jest, a nie ubolewać nad tym, czego nie ma, wyszłoby z pożytkiem dla wszystkich. Społeczeństwo nabrałoby optymizmu, dystansu do świata, a co najważniejsze – do pogody i jakoś tak byłoby łatwiej wszystko akceptować. Czemuż mamy narzekać na coś, na co wpływu nie mamy?
Dziś trochę w innym temacie się pokręcić bym chciała, ale również o
pozytywnych cechach będę mówić, bo o tolerancji. I to tolerancję we wszystkich życia aspektach polecam, ale tym, o którym szczególnie chciałabym napisać, to kwestie
związane z wegetarianizmem, weganizmem i tym, kiedy się je mięso.
Na wstępie, chcę powiedzieć, że odklejam od siebie wszelkie
etykiety. Jestem lyda i to co jem, to moja sprawa. Moja i nie moja.
Oczywistym jest, że MeLaski nie jedzą zwierząt, bo mówiłyśmy
o tym od samego początku i mówić będziemy pewnie zawsze. Nie oznacza to jednak,
że sympatyzujemy tylko i wyłącznie z osobami o takich upodobaniach
żywieniowych. Absolutnie nie. Co więcej, większość moich Przyjaciół, to Osoby
jedzące mięso. W jedzeniu mięsa przeze mnie widziałabym coś złego, w jedzeniu
mięsa przez nich nie mogę tego widzieć. To ich indywidualna sprawa. Nie mam
prawa do tego, by ich oceniać. Oni doskonale znają moje zdanie, ale wybierają inaczej. Czy gdyby byli tylko roślinożerni, lubiłabym ich
bardziej? Nie. Jasne, że uważam, że jedzenie mięsa jest niezdrowe, że
przyczynia się do wielu chorób, że wręcz jest nienaturalne trochę, ale każdy
człowiek ma swój rozum, ma swoje serce, ma swoje wartości.
Propagowanie wege stylu życia nie jest równoznaczne z oceną,
że ktoś, kto je mięso jest zły.
Propagujemy taką dietę, bo uważamy, że dzięki temu można
zrobić coś dobrego dla siebie, dla środowiska, w którym żyjemy, bo trzeba
zmniejszyć ilość spożywanych toksyn, których w mięsie jest bardzo dużo. Czuję,
że dla mnie, to jedyna dobra ścieżka prowadząca do dobrego samopoczucia i
dobrej kondycji.
Nie każdy musi czuć tak samo jak ja.
Jeśli wybierzesz ścieżkę podobną do mojej, super, myślimy podobnie w tej kwestii. Ale na życie składa się milion różnych kwestii, i w tych innych kwestiach możemy się całkowicie różnić.
Nie każdy musi czuć tak samo jak ja.
Jeśli wybierzesz ścieżkę podobną do mojej, super, myślimy podobnie w tej kwestii. Ale na życie składa się milion różnych kwestii, i w tych innych kwestiach możemy się całkowicie różnić.
Czasem mi mówią, że jestem ortodoksem, bo wybór partnera
warunkuję tym, czy jest wegetarianinem. Mój Mąż nie był wege gdy się
poznaliśmy, ale jadł mięsa bardzo mało i nie było to żadnym problemem dla Niego, by przestać jeść w ogóle. Ja nie stanęłam
nad Nim z nożem i powiedziałam: „Mięcho albo ja!” On sam do tego dojrzał i sam
wybrał taki sposób odżywiania, którego teraz by nie zmienił. Nie połączyła nas
dieta wege, a właśnie te wszystkie inne kwestie.
Nie chcę tez mówić, że tylko i wyłącznie niejedzenie mięsa
sprawi, że będziecie żyć 150 lat (choć dużo w tym prawdy). Mamy mnóstwo Klientów, którzy jedzą mięso,
ale kupują tylko i wyłącznie ekologiczne warzywa i owoce, dbają o codzienną
aktywność fizyczną, umieją prawidłowo oddychać, piją dużo wody, a do tego ich
głowy przepełnione są dobrymi myślami, nie marudzą, pomagają innym, są po
prostu fajnymi ludźmi. A z drugiej strony są weganie, którzy kompletnie nie
dbają o jakość pożywienia, wcinają fastfoody. Ok, dla nich najważniejsza jest
idea i ja tego nie śmiem krytykować.
Do czego zmierzam?
Nie oceniajmy siebie nawzajem.
Dostrzeżmy, że każdy z nas jest inny, wyjątkowy i wspaniały,
ale na swój sposób.
Nie przekreślajmy kogoś, bo ma w jakiejś kwestii inne
zdanie.
Moja miłość do rapu zaczęła się, gdy miałam jakieś 12-13
lat. I to prawdziwa miłość, zapewniam. No i co, nadchodzi moment spotykania z Rudą w Krakowie, po "iluś" tam latach, poznajemy się, Ona jest
zupełnie z innej bajki, słucha zupełnie innej muzyki, więc ja Jej mówię: „Ruda,
nie lubisz rapu, więc jesteś głupia i nie będę się z Tobą koleżankować”. I nie
byłoby przyjaźni, nie byłoby MELASY, MeLasek i tego wszystkiego, co
stworzyłyśmy razem.
Czy to miałoby sens? Czy warto odrzucać kogoś, bo w jednej sprawie ma inne zdanie?
Do czego zmierzam? Part II
Wśród wegan zauważyłam dużo agresji wobec wegetarian i osób
jedzących mięso.
Strasznie mnie to dziwi, ponieważ odkąd sama nie jem
zwierząt, jestem bardziej płaczliwa, wrażliwa, niesamowicie szybko się
wzruszam. Tak jakbym po prostu złagodniała. Ta niezrozumiała w żaden sposób dla
mnie agresja, trochę mnie przeraża i zasmuca zarazem. Kiedy widzę, posty na
facebooku, że wegetarianin jest zły, jakoś tak dziwnie się czuję.
Wspaniale, że ludzie są aktywni, że chcą powiedzieć jak
największej liczbie osób „WEGANIZM JEST SUPER” (bo tak rzeczywiście jest). Ale
fatalnie jeśli temu towarzyszy surowe ocenianie innych ludzi. Nikt nie ma prawa
do tego, by zarzucać komuś, że jego poglądy są złe. Owszem mogą być złe, ale tylko w moim
mniemaniu.
To tak jak przy innych spornych sprawach… Ktoś jest za aborcją,
ja zdecydowanie nie. Ale nie mówię temu komuś: „jesteś zła, bo popierasz”. Jestem
bardzo antyreligijna, ale niebawem jadę na chrzciny do prześlicznej kochanej
Dziewczynki. Mam swoje zupełnie inne zdanie, ale nie mam prawa oceniać wyboru
drugiego odrębnego człowieka.
Różnorodność jest fantastyczna.
Różnorodność jest fantastyczna.
Świat może być wspaniały.
Relacje międzyludzkie mogą być wspaniałe.
ALE szanujmy się nawzajem, szanujmy swoją odrębność, szanujmy
swoje wybory.
Peace.
LyDa
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Etykiety
4 greens
acai
afirmacja
balsam solaris
barbecue
bez fluoru
bikini burn
biodegradowalne środki czystości
brian tracy
brykiet
cel
cele
chlorella
coke live music festival
cukier
cukier brzozowy
czary bez
dobrobyt
dostatek
dr nona
dr. nona
dworek białoprądnicki
dziecko
eco
ecobrykiet
ekologia
ekologiczne
ekologiczne środki czystości
ekologiczny
ekologiczny dom
eks magazyn
energia
ewa kasprzyk
extra virgin
familove
filharmonicy wiedeńscy
fit jest sexy
gonseen
grill
grudzień
hand made
homa
intuicja
Jacek Bilczyński
JAGODY ACAI
jagody goji
jedz
KAKAO
kalendarz
kalendarze książkowe
kaliber 44
kartki świąteczne
kochaj
KOKO
KOKODESIGN
koło życia
koncepcja smart
konkurs
kraków jest fit
krem dynamiczny
krzem
ksylitol
ksylitol kraków
Kurt Tepperwein
kwasek cytrynowy
lawenda
lemoniada
lody ryżowe
lody sojowe
lody wegańskie
luksus
MACA
magik
mama
medytacja
melasa
microgreens
miejsce
milioner
miswak
morze martwe
mód się
nadchodzący rok
naturalna pielęgnacja
naturalne kosmetyki
obżarstwo
oczyszczanie organizmu
oczyszczanie z toksyn
odchudzanie
odtruwanie organizmu
odżywianie
olej arganowy
olej kokosowy
olej lniany
olejek pichtowy
oliwa z oliwek
omsica
organiczne napoje
osho
ostropest
ostropest plamisty
otyłość
pasożyty
pepsi eliot
plan dnia
plan doksonały
pocztówki świąteczne
podświadomość
Pokój ludziom dobrej woli
pono
poradnik
postanowienia noworoczne
pozytywne myślenie
pozytywne życie
prawo przyciągania
preparaty dr nona
produkty dr nona
prosto
psychosomatyka
raw
recepta
recepta na szczęście
regeneracja
reset
rozwój osobisty
rumianek
rytuały tybetańskie
sekret
siewki
siła
sklep ekologiczny
sklep ze zdrową żywnością
smog
soda oczyszczona
sokół i marysia starosta
solaris
sól
sól himalajska
sól z morza martwego
spirulina
stres
stuGo
super foods
szczoteczka do zębów
światowy dzień walki z otyłością
światowy dzień zdrowia
święta bożego narodzenia
tanie warzywa
this is bio
tolerancja
trawa jęczmienna
trawa pszeniczna
walka z rostępami
wątroba
weganizm
wegański
wegetarianizm
WHO
whole earth
więcej szmalu
wizjoner
wizualizacje
wu-tang clan
zdrowa żywność
zdrowe odżywianie
zdrowie
zdrowy tryb życia
ziemia okrzemkowa
żurawina
życzenia noworoczne
życzenia świąteczne
żywność organiczna